„- Uleczyłam cię! – krzyknęła Ciri z dumą. – Uleczyłam! Jestem czarodziejką! Udało mi się wyciągnąć moc z ognia! I mam tę moc! Mogę wszystko!
Odwróciła się. Rozpalone ognisko huczało, sypało iskrami.
– Nie musimy już szukać źródeł! Nie będziemy już pić rozgrzebanego błota! Ja teraz mam moc! Czuję moc, która jest w tym ogniu! Sprawię, że na tej przeklętej pustyni spadnie deszcz! Że woda tryśnie ze skał! Że wyrosną tu kwiaty! Trawa! Kalarepa! Ja teraz mogę wszystko! Wszystko!
Gwałtownie uniosła obie ręce, wykrzykując zaklęcia i skandując inwokacje. Nie rozumiała ich, nie pamiętała, kiedy się ich uczyła i czy kiedykolwiek się ich uczyła. To nie miało znaczenia. Czuła moc, czuła siłę, płonęła ogniem. Była ogniem. Dygotała od przenikającej ją potęgi.
Nocne niebo przeorała nagle wstęga błyskawicy, wśród skał i ostów zawył wicher. Jednorożec zarżał przenikliwie i stanął dęba. Ogień buchnął w górę, eksplodował. Nazbierane patyki i łodygi dawno już zwęgliły się, teraz płonęła sama skała. Ale Ciri nie zwróciła już na to uwagi. Czuła moc. Widziała tylko ogień. Słyszała tylko ogień.
Możesz wszystko, szeptały płomienie, posiadłaś naszą moc, możesz wszystko. Świat jest u twoich stóp. Jesteś wielka. Jesteś potężna.
Wśród płomieni postać. Wysoka młoda kobieta o długich, prostych, kruczoczarnych włosach. Kobieta śmieje się, dziko, okrutnie, ogień szaleje dokoła niej.
Jesteś potężna! Ci, którzy cię skrzywdzili, nie wiedzieli, z kim zadzierają! Zemścij się! Odpłać im! Odpłać im wszystkim! Niech drżą ze strachu u twoich stóp, niech szczękają zębami, nie śmiejąc spojrzeć w górę, na twoją twarz! Niech skamlą o litość! Ale ty nie znaj litości! Odpłać im! Odpłać wszystkim i za wszystko! Zemsta!”.
Po kilku miesiącach intensywnej nauki w szkółce świątynnej, Yennefer z Vengerbergu podejmuje decyzję, by razem z Ciri opuścić bezpieczne Ellander. Dorastająca dziewczyna zdaniem czarodziejki marnuje się wśród kapłanek, tracąc czas na wykonywanie czynności, które nie będą jej potrzebne. W dodatku przebywający w świątyni młody kronikarz, Yarre, coraz mocniej interesuje się popielatowłosą dziewczyną, która stała się już emanującą kobiecą energią nastolatką. Ruszają więc w trasę.
Na szlak wyrusza także Geralt z Rivii, niesiony niepokojem i niecierpliwością, zwiększającymi się z każdym kolejnym dniem. Niedawne plotki o śmierci Lwiątka z Cintry, rozchodzą się bardzo szybko. Jeszcze szybciej do nieodpowiednich uszu docierają pogłoski, jakoby zasłyszane informacje miały być nieprawdziwymi. Cesarz Nilfgaardu nie może czekać. Ponagla więc swoich agentów, by ci wzięli się aktywnie za poszukiwania dziewczyny. Czarodziej Rience, mając świeżo w pamięci niedawne spotkanie z wiedźminem, wynajmuje do pomocy bandytów. Żaden z nich nie wie, że wściekły łowca potworów, pilnujący tego, co ma najcenniejsze, jest śmiertelnie niebezpiecznym wrogiem.
By zdobyć informacje o magu, który naprzykrza się wiedźminowi i jego najbliższym, Geralt udaje się do Dorian, do gabinetu najlepszego detektywa, jakiego zna Północ. Przyjęty przez Codringhera dowiaduje się kilku cennych informacji, które niewiele jednak wnoszą do sprawy, przynosząc w zamian za to dodatkowe pytania. Detektyw, wyrażając zaufanie, wprowadza Białego Wilka do tajnej biblioteki, gdzie urzęduje jego partner w biznesie, pozbawiony nóg karzeł Fenn, uznawany powszechnie za postać całkowicie zmyśloną. Badacz zdradza wiedźminowi wszystkie odkryte powiązania, informując, że poszukiwana przez wszystkich Cirilla jest warta znacznie więcej, niż można przypuszać. Tym bardziej, że jej imię coraz częściej pojawia się w parze z mianem Luned aep Hen Ichaer – Dzieckiem Starszej Krwi. Krwi będącej wynikiem dawnych, precyzyjnych eksperymentów genetycznych, które w pewnym momencie wyszły spod kontroli. W dodatku krwi, o której mówi powtarzana coraz częściej przepowiednia.
W tym samym czasie nastolatka, którą interesuje się świat, zmierza wraz z Yennefer do Temerii, do miasta Gors Velen, w którym znajduje się słynna akademia czarodziejek. Czarodziejka planuje zapisać do niej także Ciri, na dalszą, bardziej zaawansowaną naukę. W tym celu najpierw zmierza do banku zaprzyjaźnionego krasnoluda, Molnara Giancardiego. By nie znurzyć dziewczyny rozmową na tematy, o których nie powinna była słuchać, bankier, za pozwoleniem Yennefer, zezwala jej na spacer po mieście, pod eskortą jednego ze swoich uczniów, mniejszego o głowę Fabio. Krajoznawcza wycieczka kończy się jednak skandalem. Ciri, nauczona przez wiedźminów podstawowej wiedzy o potworach, demistyfikuje jeden ze straganów, na którym prezentowany jest rzekomy bazyliszek. Salwując się ucieczką musi aktywować medalion, podarowany jej przez Yennefer, czym zwraca uwagę dwóch przebywających w mieście czarodziejek – rektorki Aretuzy, Margarity Laux-Antille oraz arcymistrzynii magii, Tissai de Vries.
Pouczona przez Yennefer, spędza czas razem z trzema magiczkami, dowiadując się co czeka ją w przyszłości i jak wygląda życie w akademii. Tęskniąc jednak za Geraltem, obawiając się, że gdy rozpocznie naukę w szkole, nie zobaczy go przez długie lata, potajemnie ucieka, zasłyszawszy wcześniej, że wiedźmin znajduje się w położonej na północ od miasta farmie Hirundum. Spotkanie z wiedźminem nie przebiega jednak tak, jak sobie to wyobrażała. Tym bardziej, że w drodze na farmę zaczyna podążać za nią widmowy orszak śmierci, Dziki Gon. Ucieczka ma jednak też i dobre strony, doprowadza bowiem do zwlekanego od bardzo dawna spotkania Geralta z Yennefer. Czarodziejka korzystając z okazji zaprasza wiedźmina do udziału w bankiecie rozpoczynającym zjazd wszystkich czarodziejów Północy.
Bankiet odbywa się na wyspie Thanned, mieszczącej obok akademii dwa pałace – Loxię i Garstang. Uroczysta kolacja czarodziejów różni się jednak od wszelkich innych bankietów znanych wiedźminowi. Reguły i zasady panujące podczas spotkania jasno określają co wolno, a czego nie. Niezadowolony wiedźmin skazany jest więc na wielogodzinne krążenie po sali bez krzeseł, nie mogąc się ani swobodnie najeść, ani napić, nieliczne chwile samotności przerywając kolejnymi rozmowami. Wieść o tym, że Yennefer obdarzyła uczuciem łowcę potworów, w dodatku słynnego Białego Wilka, szybko obiegła niemal całą magiczną konfraternię, to też kolejne czarodziejki usilnie próbują swoich sił, by zwrócić na siebie uwagę wiedźmina, z kolei czarodzieje próbują okazać mu wyższość swoich poglądów nad jego. Zjazd, choć w bezpośredni sposób traktować ma o magii, jest też wyjątkową okazją, by zasięgnąć informacji i zawrzeć stosowne sojusze.
Z wyjątkowo dziwnymi propozycjami nachodzi wiedźmina dwóch mężczyzn. Sigismund Dijkstra, szef tajnych służb specjalnych Redanii, oraz Vilgefortz, młody, chociaż niezwykle potężny i bardzo ceniony czarodziej, bardzo szybko wspinający się po kolejnych szczeblach kariery. Osobą Geralta szczególnie interesuje się właśnie Vilgefortz, chcąc przekonać go, by stanął po właściwej stronie, gdy wybuchnie wojna. Wiedźmin znany ze swojej neutralności, odmawia, zamierzając szybko zakończyć bankiet i oddać się odpoczynkowi w sypialni, razem ze swoją ukochaną, z dala od wszelkiej polityki.
Potrzeba nocnego skorzystania z toalety oraz ciekawość pakują Geralta prosto w rozpędzający się ir wydarzeń. Oślepiony zaklęciem dowiaduje się, że tej nocy doszło na wyspie do przewrotu. Czarodzieje wierni królom Północy, podejrzewając zdradę w swoich szeregach, aresztowali tych, którzy rzekomo rozpoczęli potajemną współpracę z cesarstwem. Zjazd i pobyt w miejscu, które jest magicznie zablokowane i nie pozwala używać zaklęć, jest najlepszą okazją, by rozprawić się ze zdrajcami. Arcymistrzyni sprowadza do pałacu Yennefer prowadzącą Ciri. Dziewczyna zaczyna wieszczyć, zwiastując śmierć kolejnych czarodziejów i informując zebranych, że zamordowany został król Redanii, a obce wojska właśnie przekraczają Jarugę, oficjalnie rozpoczynając wojnę.
Chcąca uniknąć niepotrzebnego rozlewu krwi i niesprawiedliwego sądu Tissaia de Vries zdejmuje magiczną blokadę z wyspy, co natychmiast zostaje wykorzystane. Pałacem wstrząsają kolejne eksplozje wywoływane przez rzucane w pośpiechu zaklęcia, pozbawiona podtrzymania iluzja opada, zamieniając całą wyspę w rozpadające się ruiny. Zwolennicy obu stronnictw przywołują pomoc. Czarodzieje wierni Północy sprowadzają na wyspę redańskich żołnierzy. Ci, którzy przyjęli ofertę cesarstwa, wpuszczają do środka zaczajonych w we wnętrzu wyspy elfów.
Geralt próbuje przedrzeć się przez walki i zaklęcia rzucane przez spanikowanych magów, jednocześnie pozbawiając życia kolejnych elfów nasłanych na niego przez Vilgefortza. Nie ma pojęcia o losach ani Yennefer, ani Ciri. O tym, że dziewczyna gdzieś zniknęła, informuje go już po wybuchu rebelii Jaskier. Przedzierając się przez kolejne korytarze, sale i podwórka, natrafia na rycerza w czarnej zbroi – koszmar ze snów jego podopiecznej. Koszmar, który śniła co noc, a któremu teraz stawiła czoła, pokonując go, lecz nie zabijając. Młody nilfgaardzki rycerz informuje go o tym, gdzie musi szukać dziewczyny. W zamian za to wiedźmin daruje mu życie. Trop urywa się na szczycie pałacu, tuż przed wejściem do Wieży Mewy – Tor Lara, w której znajduje się spaczony teleport, niezwykle niebezpieczny, przenoszący korzystających z niego ludzi w całkowicie losowe miejsca na całym świecie. Nawet w kilka naraz, jednocześnie. Tuż przed wejściem do wieży dociera do niego wściekły Vilgefortz. Konfrontacja wiedźmina z czarodziejem nie może być udana. O tym, że wiedźmin powinien był uciec, Geralt zrozumie dopiero znacznie później, gdy cudem wyrwany z rąk śmierci znajdzie się w Brokilonie, pod czujnym okiem driad, intensywnie leczących jego rozległe rany.
Również w Brokilonie, podczas wielu spędzonych tam dni, dowie się jak zakończył się przewrót na wyspie. Informacje z pogrążającego się w wojnie świata przekaże mu Jaskier, który dzięki swoim umiejętnościom muzycznym przedostaje się do królestwa driad. Nikt jednak nie wie gdzie podziewa się Yennefer ani co stało się z Ciri, która działając pod wpływem impulsu, wchodzi do zakazanego teleportu.
Tymczasem w Nilfgaardzie trwają przygotowania do uroczystego przywitania wyjątkowego gościa. Prosto z Thanedd sprowadzona do Verden, przekazana następnie cesarzowi Emhyrowi, na cesarski dwór trafia zaginiona księżniczka z Cintry, wzbudzając na dworze niemałe zamieszanie i pełne niezrozumienia szepty. O tym, kim naprawdę jest zaginiona princessa, nie wie nikt, poza samym cesarzem, rozkazującym szukać szarowłosej nastolatki w miejscu, które wskaże jeden z nilfgaardzkich magów. Oszacowane miejsce jest jednak niezwykle nieprawdopodobne.
Na dalekim południu, za łańcuchem górskim Tir Tochair, na rozległej kamienistej pustyni, gdzie nigdy nie pada deszcz, z omdlenia budzi się Ciri. Zrozpaczona dziewczyna szybko orientuje się w sytuacji. Za dnia dręczona piekącym słońcem i coraz większym pragnieniem, w nocy morzona przenikliwym zimnej i narastającym głodem, podejmuje samobójczą wędrówkę przez pustynię, na której praktycznie zamarło jakiekolwiek życie. Wielodniowa przeprawa męczy ją coraz bardziej. Pogrążająca się w psychozie nastolatka ratuje się jedząc z rzadka znalezione jaja jaszczurki, spijając rosę osadzającą się nad ranem na nielicznych skałach, na których zostawia swój kordzik. Nieoczekiwana pomoc zjawia się w ostatnim momencie i przybiera postać, której nikt nie spodziewałby się znaleźć. Tym bardziej na rozgrzanym słońcem pustkowiu, pozbawionym całkowicie życia.
Miejsce pobytu Ciri, zupełnie nieprawdopodobne, biorąc pod uwagę zarówno jego śmiertelne warunki, jak i odległość dzielącą Verden od dalekiego południa, przekazane jest stosownym osobom. Wkrótce jednak zamiast wyczekiwanej przez Emhyra dziewczyny, do cesarskich agentów docierają wieści o młodocianej bandzie zbójców, którzy od miesięcy terroryzują nilfgaardzkie prowincje. Bandzie, która niespodziewanie powiększyła się o jedną osobę. O dziewczynę, która walcząc mieczem wiruje z nim jak w tańcu. Nastolatkę, która przybrała imię po dawnej królewnie redańskiej, niezwykle groźnej i brutalnej rebeliantce, spalonej na stosie za swoje niewyobrażalne zbrodnie.
Drugi tom wiedźmińskiej sagi Andrzeja Sapkowskiego, „Czas pogardy”, ponownie podbija poziom poprzedniczki. O ile w „Krwi elfów” rzeczy działy się powoli, stopniowo zagęszczając fabułę i zwiększając ilość emocji, tak tutaj akcja rozpędza się niczym konne wojsko. Z początku powoli, przechodząc następnie w kłus, aż w końcu galopem uderzając do celu.
Otrzymujemy na początku dwutorową historię, tak jak zakończyła się poprzednia część. Czarodziejka wraz ze swoją młodą uczennicą wyruszają z Ellander do Gors Velen, jednego z większych miast Temerii. Tam mają do zrobienia kilka ważnych rzeczy. Przede wszystkim Yennefer musi załatwić sprawy finansowe, a po części i osobiste, ze znajomym bankierem. Czesne dla młodej adeptki sztuk magicznych kosztuje, ale skoro księżniczka, słynne Dziecko Niespodzianka, przekazana została jej pod opiekę, czarodziejka ma zamiar wywiązać się z zadania najlepiej jak umie. A znajdująca się na wyspie Thanedd, nieopodal miasta, słynna akademia magii Aretuza, której Yennefer sama jest adeptką, to idealne rozwiązanie. Yennefer planuje oddać tam dziewczynę na całą, trwającą kilka lat, edukację. Zrozpaczona Ciri, rozumiejąc, że szkoła jest ekskluzywnym i elitarnym, ale jednak więzieniem, chce raz jeszcze zobaczyć wiedźmina, za którym coraz bardziej tęskni.
Tymczasem Geralt podróżuje po świecie i zbiera pieniądze, potrzebne mu na opłacenie Codringhera, znanego i cenionego detektywa, dla którego nie ma niemożliwych rzeczy. Szybko jednak okazuje się, że cena będzie znacznie większa, ponieważ do wątków politycznych, legalnych i mniej legalnych mariaży, dzieci pozbawionych praw dziedziczenia, interesów wszystkich niemal królestw, a do tego samego cesarstwa, dochodzi przestudiowanie trudno dostępnych i niezrozumiałych elfich manuskryptów. Cena, jaką wymaga od wiedźmina detektyw, jest nierealna do zapłaty. Mimo tego wiedźmin wraca na szlak. Przede wszystkim po to, by dopaść wysłane za Ciri bandy zabójców. A po wtóre, by zarobić na dalszą pracę Codringhera. Odnaleziony przez Ciri na farmie Hirundum musi jednak zmienić tymczasowo plany. Nie wie jeszcze, że przyjdzie mu dotychczasowe pomysły całkowicie porzucić.
Tymczasem razem z ukochaną Yennefer wybiera się na bankiet poprzedzający wielki zjazd czarodziejów. Bankiet niezwykle oficjalny, podczas którego więcej rzeczy mu nie wolno, niż wolno. Za to spośród tych czynności, na które pozwala mu panująca na kolacji etykieta oraz czuje oko Yennefer, najwięcej czasu zajmują rozmowy. Geralt uważając samego siebie za niezbyt odpowiedniego partnera do rozmowy, zaczepiany jest przez coraz to bardziej osobliwe persony, w tym czarodzieja próbującego poniżyć wiedźmina wykładem o zagrożonych wyginięciem gatunkach, czy też czarodziejki dumnie wypychającego ku niemu piersi ukryte za prawie przezroczystymi górami balowych sukni. Sukni, które niedługo zamienią w użyteczne, męskie kombinezony.
Wraz z nastaniem nocy na Thanedd dochodzi do rewolucji. Podzieleni na stronnictwa czarodzieje skaczą sobie do gardeł, chcąc nawzajem wymordować tych, którzy sprzeniewierzyli się zasadom moralnym lub przeciwnie, uczynili to, by chronić siebie i swoich bliskich, tak jak czarodziejka Francesca Findabair, która w zamian za hołd otrzymała od cesarza Nilfgaardu swoje państwo, w którym mogą bezpiecznie zamieszkać wolne elfy.
Przekonany o swojej neutralności Geralt zmuszony jest porzucić ją w chwili, gdy dociera do niego, że kobieta, którą uważa za swoją ukochaną, i dziewczyna, którą zaczyna traktować jak własną córkę, są w niebezpieczeństwie. Osobą, która tę neutralność wybije mu z głowy, jest magik, który jeszcze niedawno próbował go zwerbować na swoją stronę, słynny Vilgefortz z Roggeveen. Czarodziej, który razem z neutralnością niemal wybija z wiedźmina całe życie.
Ciri, niepoinformowana o niebezpieczeństwie jakie niesie ze sobą spaczony, chaotyczny teleport na szczycie Tor Lara, gnana przerażeniem i instynktem samozachowawczym, przeniesiona zostaje przez niego w jedno z najgorszych do życia miejsc. Kamienista, spalona prażącym słońcem pustynia, zamieszkana jest jedynie przez nieliczne pająki i jaszczurki, a w swojej piaszczystej części także przez olbrzymie potwory. Bezkresne pustkowie, za dnia doprowadzające do przegrzania organizmu, w nocy zaś gnębiące przeraźliwym zimnem. Miejsce, na którym można jedynie oszaleć, to też gdy do Ciri zbliża się młody jednorożec, dziewczyna nie jest pewna czy to nie przywidzenie. Przypomina sobie jednak o dawnych opowieściach, według których jednorożce chętnie zbliżają się do dziewic, przyciągane ich czystością i niewinnością. Dzięki tak zawartej znajomości udaje jej się dotrzeć na skraj pustyni, gdzie odnajduje ją wysłana przez cesarza banda. I tylko przypadek sprawia, że podczas jednego z postojów w wiejskiej karczmie poznaje chłopaka złapanego przez inną grupę łowców. Chłopaka, który prosi ją o pomoc, bo wkrótce nadejdzie jego kompania, słynne na południu Szczury, które zachwycone walką Ciri, kojarzącą się z akrobatycznym tańcem, proponują jej dołączenie do siebie.
„Czas pogardy” to szalenie wciągająca powieść, w niczym nie ustępująca poziomem „Krwi elfów”. Tym razem jednak Andrzej Sapkowski nie skupia się tak na teoriach dotyczących życia w społeczeństwie, na podziałach i konfliktach, wyraźnie opisanych w poprzedniej części. Zamiast tego więcej miejsca poświęca polityce i skomplikowanym korelacjom dynastycznym. W obliczu nadchodzącej wojny, na którą północne królestwa są gotowe, wszyscy próbują ustawić się na jak najlepszej pozycji. Dochodzi więc do konfrontacji, która przybiera niewyobrażalną skalę. Trup ściele się coraz gęściej, a wszyscy niemal spiskowcy są zaskoczeni tym, kto jeszcze brał w nim udział.
W wyniku politycznych zagrywek przestają istnieć dwie najważniejsze organizacje czarodziejów, Rada i Kapituła, które podczas wcześniejszej wojny trzymały władców w ryzach i prowadziły stosowne strategie. Pozbawieni doradców monarchowie gubią się w wojnie, którą sami przygotowali, rozstawiając wojska w kluczowych punktach wzdłuż granicznej rzeki Jarugi. Nie przewidzieli tylko jednej rzeczy. Że Nilfgaard, najeźdźca sprzed kilku lat, z poprzedniej wojny, nauczony doświadczeniem wszystko rozplanuje inaczej. A cesarz nie tracił czasu, rozsyłając swoich agentów, posłów i propozycje na długo przed rozstawieniem pionków przez królów Północy.
Rozpoczynająca się wojna jest wojną totalną. Autor znakomicie kreśli plany, rysuje strategie, tworzy koncepcje i sojusze, które wkrótce niszczy, by wprowadzić inną taktykę. Bawi się polityką, dyplomacją i znakomicie łączy wszystkie historie w rozpędzającym się wirze. Tradycyjnie nie żałuje ciętych wypowiedzi, kąśliwych uwag, sarkastycznych komentarzy, a kiedy może sobie pozwolić, to i żartobliwego tonu i humorystycznych scen. Wszystkie jego postacie wyraźnie jednak dojrzewają, zmieniają się. Słynny łowca potworów, zasłaniający się swoim kodeksem, zaczyna nareszcie żyć tak, jak żyłby zwykły człowiek, postawiony w tak beznadziejnej sytuacji. Próbuje poruszyć niebo i ziemię, dokonując przy okazji tak ogromnej zmiany w swoich procesach poznawczych, że niemal poczuć można jego emocje. Chociaż przecież, jak sam uważa, emocji jest pozbawiony. Ogromną zmianę przechodzi też Ciri. Na początku powieści wciąż jeszcze widać w niej książęcą krew. Jest buzującą od hormonów dziewczynką, która jednocześnie stara się być posłuszną, jak i słuchać się nie ma zamiaru. Chce być kimś, chce być zauważoną, chociaż nie chce swoją postawą ranić innych. I chociaż mija bardzo niewiele czasu, na pustyni Korath Ciri niespodziewanie dojrzewa. Niewinna i bezbronna dziewczynka, jaką jeszcze parę chwil temu była, zamienia się pod wpływem własnych emocji i przeżyć w silną kobietę. Zanim jednak to nastąpi, musi wiele stracić i wielu rzeczy się wyrzec, by zrozumieć kim tak naprawdę jest i pojąć sytuację, w jakiej się znajduje.
Tytułowy „czas pogardy” jest naprawdę bardzo mocno widoczny w zachowaniu wielu osób, we wszystkich niemal wydarzeniach. Wiedźmińska saga robi się coraz bardziej mroczna. Wciąga jak spaczony Portal Benaventa i nikt nie wie, gdzie wyrzuci czytelnika.
Metryczka wydawnicza:
Tytuł: Czas pogardy
Tom: 2
Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawnictwo: superNOWA
Rok wydania: 2014
Rok pierwszego wydania: 1995
Liczba stron: 367