Miasteczko gdzieś na islandzkiej prowincji, zamieszkałe przez niewielką grupę ludzi. Czas płynie tu nadzwyczaj powoli i wszystko ma swój ustalony rytm, któremu bacznie, choć nie zawsze ze zrozumieniem ludzkich działań, przyglądają się konie.
Elegancki i dystyngowany Kolbeinn (Ingvar Sigurðsson) próbuje złapać i osiodłać ukochaną, białą klacz. Początkowo niechętne ku temu zwierzę poddaje się, by chwilę później wyruszyć do z mężczyzną do sąsiadów, na obiad. Tam już czeka Solveig (Charlotte Bøving) wraz z synkiem i matką. Podczas gdy wewnątrz domu trwa pełen śmiechu i żartów posiłek, na zewnątrz do białej klaczy próbuje przedostać się czarny ogier kobiety. Udaje mu się to dopiero, gdy Kolbeinn wsiada na kobyłkę i odjeżdża, szybko zatrzymany przez rumaka, który niezgrabnie próbuje posiąść białą piękność, nieopierającą się jego zwierzęcemu urokowi. Między zwierzętami dochodzi do krótkiego stosunku, a mężczyzna, wciąż w siodle w trakcie jego trwania, obserwowany jest przez lornetki, odbijające światło z okolicznych, chociaż oddalonych domów. Wyjście z twarzą z tej kompromitującej sytuacji jest jedno, a jego ceną jest życie zbezczeszczonej klaczy.
W tym samym czasie miejscowy pijak, Vernhardur (Steinn Ármann Magnússon) próbuje dotrzeć do odpływającego z nabrzeża rosyjskiego statku. Gdy zauważa, że mu się to nie udało, porywa z pastwiska jednego z koni i rusza nim prosto do oceanu. Odważne zwierzę z mężczyzną na grzbiecie niezdarnie zbliża się do oddalającego się statku, czemu przyglądają się marynarze na pokładzie. Vernhardur zostaje wciągnięty na pokład, gdzie za dolary amerykańskie kupuje dwa kanistry mocnej wódki. Rosjanie ostrzegają go, by nie pił jej bez uprzedniego zmieszania z czymś, informując, że jest to czysty spirytus. Słabo znający angielski i nieznający rosyjskiego mężczyzna ponownie wsiada na konia i razem dopływają do brzegu, gdzie od razu zaczyna spożywać płyn. Efekt może być tylko jeden.
W innej części okolicy, przez starą drogę przejeżdża konno Grimur (Kjartan Ragnarsson). Niestety, szlak został zamknięty przez jego sąsiada, starego Egilla (Helgi Björnsson), który drutem kolczastym wyznaczył granice swojego gospodarstwa. Gdy widzi, że postawiony prowizorycznie płot zaczyna się chwiać, wie, że to Grimur próbuje go sforsować. Wsiada więc na traktor, by rozprawić się z sąsiadem. Tymczasem mężczyzna odcina drut po kawałku i rusza dalej, natrafiając na kolejny fragment płotu. Tym razem przecięcie grubego metalu nie idzie łatwo, a ostre jak brzytwa fragmenty rozcinają mu twarz i oczy. Oślepiony, wiedziony przez konie znające drogę do domu, rusza przed siebie. Niespodziewanie z naprzeciwka najeżdża na niego rozpędzony traktor sąsiada, zjeżdżając z wąskiej drogi wprost na rumowisko skalne.
W wiosce, oprócz stałych mieszkańców, spotkać można także turystę z Hiszpanii, Juana Camillo (Juan Camillo Roman Estrada), zakochanego zarówno w pięknej, islandzkiej przyrodzie, jak i w pewnej Islandce, Jóhannie (Sigríður María Egilsdóttir). Próbując zwrócić na siebie jej uwagę, decyduje się wziąć udział w wyprawie konnej, chociaż z tymi zwierzętami nie miał nigdy nic wspólnego. Początkowo wycieczka przebiega pomyślnie, lecz przekazywane mu po angielsku instrukcje są dla niego niezrozumiałe. W konsekwencji pozostali uczestnicy ruszają galopem przed siebie, a Hiszpan pozostaje sam na pustkowiu. Niefortunnie dla niego zbliża się śnieżyca. Juan Camillo by przeżyć, musi poświęcić wynajętego mu konia. Tylko tak dotrwa do następnego dnia, gdy pogoda poprawi się na tyle, by wyruszyła na poszukiwanie ekipa ratunkowa.

„O koniach i ludziach”, debiut islandzkiego aktora Benedikta Erlingssona, to wyjątkowo surowy, nieco wręcz brutalny, zbiór krótkich nowel, których osią są mieszkańcy odludnego miasteczka gdzieś na Islandii. Obserwujemy ich codzienne życie, wyjątkowo trudne i jakże odmienne od tego znanego nam. Jest to raczej chłodna relacja, tak jak klimat wyspy. Reżyser nie buduje głębszych relacji, nie zagłębia się w psychologię postaci, nie rozbiera na części ich charakterów. Robi coś zupełnie innego. Oddaje punkt widzenia pewnej dumie Islandii – niewielkim, bardzo wytrzymałym, przepięknym, dzikim koniom, przez obcokrajowców złośliwie nazywanych kucykami. Islandzkie konie towarzyszą wszystkim bohaterom filmu – są dla nich pomocą i oparciem, środkiem transportu, źródłem utrzymania, elementem koniecznym do uprawiania sportu, lecz przede wszystkim, są arcyważnymi istotami, które są pełnoprawnymi mieszkańcami wyspy.
Spoglądamy na przedstawione postacie ich oczami. Mieszkańcy wypowiadają mało słów, bo i nie są one potrzebne, najważniejsze jest zachowanie, które można zobaczyć. I nie raz tak jak konie dziwimy się temu, co się stało, zastanawiając się dlaczego tak się stało, czując strach nie przed nieprzewidywalną przyrodą, do której te zwierzęta są przyzwyczajone, a przed nieprzewidywalnymi impulsami ludzkiej natury. Z każdą kolejną nowelą rodzą się pytania – kto w tym wszystkim jest bardziej ludzki? Człowiek czy koń? Pewnym jest, co pokazuje Erlingsson, że jedni nie mogą żyć bez drugich. A ci drudzy, nawet jeśli dzicy, skłonni są do oswojenia i przyjaźnie nastawieni do dwunożnych sąsiadów.
Chociaż właśnie relacje między człowiekiem a koniem są tematem przewodnim tego filmu, „O koniach i ludziach” pokazuje coś więcej. Życie na islandzkiej prowincji, gdzieś tam, gdzie turyści, jeśli w ogóle docierają, nie są do życia niezbędni. Wręcz czasem przeszkadzają, a zazwyczaj przechodzą gdzieś niezauważeni. Benedikt Erlingsson pokazuje nam, że życie w tym raju, z perspektywy Europejczyka z kontynentu, obok plusów w postaci przepięknych widoków, ma też wiele minusów. Kawałki ziemi są bardzo cenne, surowy klimat sprawia, że niektórzy wpadają w ciąg używek, a ponadto doskwiera brak prywatności. Bo chociaż domy oddalone są od siebie o setki metrów, to w tak małej społeczności i tak wszyscy wszystkich bacznie obserwują, wiedząc doskonale co, kto i kiedy robi. Na szczęście na wszelkie podejrzane tematy ludzie wymownie milczą, czasem nie do końca rozumiejąc działania sąsiadów. Milczą tak jak islandzkie konie. Tylko oceniają trochę bardziej.
Tytuł: O koniach i ludziach
Tytuł oryginału: Hross í oss
Reżyseria: Benedikt Erlingsson
Scenariusz: Benedikt Erlingsson
Kraj produkcji: Islandia/Norwegia/Niemcy
Rok produkcji: 2013
Kadry pochodzą z filmu: - "O koniach i ludziach", Benedikt Erlingsson, Islandia/Norwegia/Niemcy 2013
