„Czerwienieć i krępować się, rozbierając się i ubierając przy mężczyznach, Mucha nie umiała już od dawna. Od owej nocy, gdy upił ją rozwodnionym spirytusem i ostrożnie, niespiesznie zgwałcił pierwszy frontowy patron – trzydziestoletni sierżant Bykowski, co zgarnął ją na dworcu w Demiańsku, gdzie Mucha drugą dobę leżała półprzytomna w błonicznym zapaleniu płuc. Bykowski oddał ją do lazaretu, a gdy się wylizała, wcielił do podkuchennych w kompanijnej kuchni. A kiedy się odkarmiła, postanowił zrobić ją swoją „kochaneczką”. Nazajutrz sierżanta rozpołowił na drodze przelatujący messerschmitt. Usłyszawszy o tym, Mucha obojętnie kiwnęła, wiedząc już od rana, że teraz głupiego sierżanta czemuś to, tak czy owak, szlag trafi”.
Gdy wybuchła wojna, Maria Muchina była zwykłą, nastoletnią mieszkanką Leningradu. Latem 1941 roku jej rodzice musieli wyjechać z pilną misją wojskową, posłali więc córkę do ciotki na wieś pod Nowogrodem. Wszystko po to, by nie zostawała w domu sama. To tylko na krótki czas, niedługo przecież wrócą. Lecz nawet przez ten krótki czas wiele się może zmienić. W końcu trwa wojna, a ludzie coraz częściej mówią o nadciągającym oblężeniu.
Gdy we wrześniu tego samego roku wojska niemieckie otaczają Leningrad ścisłym pierścieniem, całkowicie go blokując na 2.5 roku, rozpoczynając śmiercionośne oblężenie, Maria znaleziona zostaje na podnowogrodzkim dworcu, ranna. Zabrana zostaje do jednostki. Już wie, że jej rodzice zginęli w nalocie, a do rodzinnego Leningradu nie da rady wrócić. Rozpoczyna więc wyjątkowo nieprzyjemną tułaczkę.
W jakiś czas później czternastoletnia już Mucha, jak nazywają ją kompanii, staje się ulubienicą jednostki. W dzień steruje przeciwlotniczym karabinem maszynowym, siejąc postrach wśród nazistowskiego najeźdźcy, w nocy zaś spełnia podwójną rolę. We śnie wzlatuje w niewidzialnej postaci nad kraj, dalej strącając samoloty nieprzyjaciela, lecąc prosto w niewidzące oczy wrogich pilotów. Lot szybko zostaje przerwany, tak jak gumka od bielizny, zerwana po raz kolejny przez któregoś z wojaków, nerwowo i w pośpiechu zdejmującego ze śpiącej Muchy ubranie, by zaspokoić swoje żądze i podbudować morale.
Seksualne usługi Muchy wobec towarzyszy z jednostki to sprawa nadrzędna. Dziewczyna doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Kolektyw rzecz najważniejsza, a sam jeden człowiek jest na wojnie niczym, jeśli nie ma towarzyszy obok siebie. Szczere i czyste dziewczęce serce rozumie tę potrzebę, złości się jednak, gdy kolejny mężczyzna nie zapyta czy może, tylko wchodzi na Muszyny tapczan i rozbiera ją pośpiesznie, zrywając po raz kolejny, któryś już raz, związaną gumkę z białych zdobycznych majtek, cudem jeszcze podtrzymującą ten element garderoby. Złości się, gdy w niedelikatny sposób męskie ręce obchodzą się z jej ciałem, kąsając, drapiąc, szczypiąc i drażniąc, a przecież wystarczyłoby poprosić lub zapytać, bo jest takie słowo: „trza!”. Chociaż Mucha zna swoją wartość i nie każdego do siebie dopuszcza, o czym żołnierze z jednostki doskonale wiedzą.
Oprócz tego dziewczyna wykorzystywana jest do zadań specjalnych, takich jak przekazanie informacji do sztabu generalnego, gdy wymagana jest szczególna ostrożność, bo wokół mogą kryć się wrogowie, którzy młodej dziewczyny nie będą podejrzewać o kolaborację z żadną ze stron.
Czasem we śnie Mucha nie walczy, lecz po prostu leci, wspominając o wydarzeniach z jej życia. Widzi wtedy rodzinny dom, zniszczony, w którym od prawie dwóch lat nikogo nie było, to też drzwi są zalakowane, a na stole leży czytana przez nią już wielokrotnie kartka od rodziców. Widzi czas, który spędzała na wsi, szczególnie miły wtedy, gdy lekcje w szkole prowadził uroczy, młody nauczyciel o niebieskich oczach, wtrącający w wypowiedzi niemieckie słowa, Walter Iwanowicz. Jedyny mężczyzna, który zwracał się do niej z prawdziwym, niekłamanym szacunkiem. Jedyny tak elegancki i obyty, traktujący ją nie jak dziewuchę z kolektywu, pierwszą lepszą młodocianą komsomołkę, lecz jak wytworną, prawdziwą panienkę. Słodki Walter Iwanowicz, którego zgubił nauczany przez niego przedmiot – język niemiecki, z którego mimowolnie przejął wiele wyrażeń.
Czasem wydarzenia, o których śni Mucha, są zniekształcone. Widzi np. dom, a w nim staruszkę stojącą przed leżącą na stole nagą dziewczyną. Dziewczyna pozornie wydaje się być żywa, jednak nie reaguje na obracanie jej na drugi bok, nie reaguje na ostry nóż, którym babcia odcina kawałek jej pośladka, ważąc go w dłoni i oceniając wartość tak potrzebnego w czasie oblężenia mięsa. I tylko niebieska kokardka w białe grochy, wplątana we włosy krajanego trupa, uświadamia Muchę, że gdyby nie wyjazd na wieś, blokadę Leningradu skończyłaby właśnie tak. I tylko dzięki wstawiennictwu wielkiego generała Zukowa, który przygotował dla niej specjalne zadanie, Mucha może żyć dalej.
„Goła pionierka” Michaiła Kononowa czekała dwadzieścia lat na półce, by zostać wydaną. Nie pomogły tutaj nawet zmiany ustrojowe i wprowadzenie nowego porządku. Powieść uznano za obrazoburczą i wyjątkowo niepoprawną politycznie, autor bowiem demistyfikuje wiele z radzieckich i rosyjskich świętości. Wielkie eskapady, huczne zwycięstwa i waleczność sołdatów z Armii Czerwonej to w jego powieści wynik terroru wewnętrznego i krwawych gróźb. Obrońca ojczyzny, wyzwoliciel okupowanych terenów, staje się zwykłym, przerażonym mężczyzną, często ledwie dorosłym chłopaczkiem, dla którego gwałt na nieletniej Musze nie jest niczym strasznym. Przecież i tak może lada moment zginąć, a dziewczyny w żaden inny sposób nie krzywdzi. Największa wartość na froncie? Zapalniczka, którą można podarować komuś za przysługę, zdobyczna para bawełnianych, białych majtek, dzięki których obdarowana dziewczyna rzuci się wojakowi nie tylko na szyję.
Kononow nie żałuje nikomu ani niczemu. Oblężenie Leningradu, w historiografii radzieckiej i rosyjskiej nazywane blokadą, temat niemal święty, o którym należy wyrażać się z szacunkiem, tak dla obrońców, którzy przeżyli, jak i tych, którzy polegli. Blokada, jakiej świat jeszcze nie widział, długa, wyniszczająca, odbierająca ludziom zdrowie fizyczne, zmysły, życie. Często temat okryty warstwą tabu, której nie wolno poruszać, tak jak kanibalizm, który szerzył się wówczas w oblężonym mieście. Kononow wyjątkowo obrazowo pokazuje jaką wartość zyskiwał martwy człowiek, niezdolny już do obrony. Tym bardziej, jeśli jego ciało pozostało młode, jędrne i świeże. Muszyny koszmar był koszmarem tysięcy leningradczyków. Obrywa się także marszałkowi Żukowowi, i to podwójnie. Jeden z bohaterów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, tu przedstawiony jako generał Zukow, zobrazowany jest jako szaleniec, który w ramach kary potrafi zabić co trzeciego żołnierza, ustawiając wcześniej wszystkie jednostki w rzędzie. Przecież człowiek sam w sobie nic nie znaczy, a śmierć w tym przypadku jest właśnie jednostkowa. I to nic, że boisko do siatkówki, na którym odbywa się egzekucja, zmienia się w usłaną trupami czerwoną kałużę. Generał Zukowa to szaleniec, który w jednej chwili jest patriotą i zatwardziałym komunistą, a w drugiej bez namysłu targa portret Dzierżyńskiego, by zamiast niego wieźć przez kraj i wojnę nastoletnią Muchę.
W ten oto sposób autor w „Gołej pionierce” rozprawia się z najważniejszymi mitami wojny, burząc i niszcząc ustalony dawno temu ład. Lecz nie są to jedyne powody, dla których powieść Kononowa czekała tyle na akceptację i wydanie. Równie ważna jest postać samej Muchy.
Czternastoletnia dziewczyna, w chwili przyjęcia do jednostki wojskowej 2-3 lata młodsza, od razu staje w zwielokrotnionej roli. Po pierwsze jest wzorcową pionierką, wyuczoną w zgodzie z radziecką myślą, to też sprawy obrony kraju i wspierania towarzyszy niedoli traktuje jako obowiązek i realizuje bez sprzeciwu. Po drugie, Mucha z czasem zostaje artylerzystką, dosłowną i metafizyczną, swoimi onirycznymi rajdami nad Leningradem oczyszczając niebo z wrogich jednostek.
Po trzecie, Mucha w swojej kompanii traktowana jest jak Bogurodzica. Zdaniem niektórych jej zdaniem jest urodzenie nowego Rosjanina, żołnierza lepszego niż inni, który stanie na czele armii i poprowadzi kraj do zwycięstwa, zgodnie z wolą nie tylko generała Zukowa, lecz i samego Stalina. Z tego powodu Muchę otacza się w jednostce swego rodzaju czcią, a jej godności broni mieszkający z nią w jednym pomieszczeniu starszy żołnierz, Łukicz. Jedyny, który w Musze widzi nie kochankę, lecz córkę.
Po czwarte, Mucha dla radzieckich żołnierzy staje się walkirią i aniołem śmierci jednocześnie. Jak zauważają niektórzy, wszyscy mężczyźni, którzy odwiedzają Muszyne łóżko, którym Mucha oddaje swoje ciało, uwagę i czas, giną bardzo szybko, jeśli jeszcze nie w tym samym dniu, to najpóźniej w następnym. Z tego powodu wielu boi się przyjść do niej i prosić o chwilę przyjemności, obawiając się, że nawet z dala od frontu zbłąkana kula ich dosięgnie, a Mucha, jak germańska bogini, jako ostatnia dotknie ich żywego ciała i jako pierwsza przechwyci ich martwą duszę, której lżej będzie ulecieć po chwili spędzonej z kobietą.
„Goła pionierka” to bardzo trudna lektura. Przedziwny, wymyślny język, będący połączeniem radzieckiej nowomowy ze staroruskimi bajaniami, galopująca do przodu fabuła, nagle skręcająca, zawracająca, wznosząca się w górę, to znów pędząca na ziemię, jakby śmierci się nie bała, przeplatanie się realizmu magicznego z oniryzmem, a do tego brutalna rzeczywistość wojenna – oto mieszanka, jaką stworzył Kononow. Mieszanka, która rozpędza się bardzo powoli, ociężale, na początku nawet niezrozumiale, a dopiero po czasie rozjaśnia nam umysły i ukazuje całą swoją zawartość. Tutaj wielki szacunek należy się tłumaczowi, Janowi Gondowiczowi, który nie dość, że stanął na wysokości translatorskiego zadania, to jeszcze wyłapał specyfikę języka oryginału i stworzył językowe arcydzieło, oddając pełnię ducha powieści.
Dzieło Michaiła Kononowa to niejednoznaczna powieść. Tytuł i główny wątek sugerować mogą coś zupełnie innego, niż treść zawiera naprawdę. A te pełna jest radzieckich i rosyjskich mitów, wciąż żywych w narodzie, z którymi rozprawia się z pomocą ciałem, umysłu i duszy nastoletniej Marii Muchinej. Dziewczyny, której jedynym marzeniem było umrzeć tak, by jej frontowi towarzysze mogli ponieść jej trumnę, okrytą białymi kwiatami. Dziewczyny, która ze zwykłej pionierki przemieniła się w postać, która oficjalnie nie miała prawa zaistnieć – radziecką świętą.
Metryczka wydawnicza:
Tytuł: Goła pionierka
Podtytuł: Czyli TAJNY ROZKAZ GENERAŁA ZUKOWA. Tryumfalliczna feeria w ośmiu żaromiotnych wizjach śmiałych bojów, srogiej blokady, czystego afektu, sprośnego seksu, gromów debilogicznej palby generała Zukowa do żywego i zmartwiałego celu, bezspornego objawienia Przenajświętszej Bogurodzicy tudzież podniebnych nocnych rajdów KOMPLETNIE GOŁEJ PIONIERKI!
Tytuł oryginału: Голaя пионерka
Autor: Michaił Kononow
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2005
Rok wydania oryginału: 2001
Liczba stron: 278