„Niebieska porcelana”, Simone van der Vlugt – HOLANDIA, CZ. 7

przez Kulturalny Nihilista

„Podchodzę do sztalug i przyglądam się z bliska pociągnięciom pędzla. Może gdyby Brigitta wytarła nadmiar niebieskiego i pomalowała te miejsca jeszcze raz, obraz udałoby się jeszcze uratować, chociaż powinna raczej zacząć od nowa na całkiem białym płótnie. Ja bym to zaczęła zupełnie inaczej. Przez witrażowe okna wpada do środka światło słońca, rozgrzewając moje niespokojne palce. Powinnam odważyć się spróbować. Nie cały obraz, na to mam za mało czasu, ale sam dół. Choćby po to, żeby się dowiedzieć, jak to jest malować prawdziwym pędzlem na prawdziwym płótnie”.

Rok 1654, holenderska wieś De Rijp. Mieszka w niej młoda wdowa, Catrijn Barentsdochter, powoli kończąca żałobę po mężu, który nieszczęśliwie udusił się podczas snu. Wraz z nowym stanem matrymonialnym, kobieta otrzymuje także spadek po małżonku. Szybko decyduje się całość spieniężyć i wyjechać z wioski do miasta, gdzie mogłaby zatrudnić się jako gospodyni. Wierzy, że pozwoli to jej uwolnić się z wiejskiego otoczenia i rozwinąć w wielkim świecie, a przy okazji zapomnieć o koszmarach, które dręczą ją od tej pechowej nocy, gdy zmarł jej mąż.

Pierwszym miejscem, do którego udaje się Catrijn, jest nieodległe Alkmaar. Niedawno została polecona bogatemu mieszkańcowi, który z miejsca zgodził się ją przyjąć. Miasto, które znane jest jej z cotygodniowego targu serów, na który udawała się zawsze z ojcem, wita ją nieprzyjemnymi wieściami. W gospodzie swoich przyjaciół dowiaduje się, że niedoszły pracodawca zmarł, przez co oferty pracy jest już nieaktualna. Nie zraża to jej przed podjęciem próby znalezienia innego zajęcia, byle nie wracać do rodzinnej wsi. Po wielu dniach nieudanych poszukiwań, rozmowę Catrijn z przyjaciółką podsłuchuje Mattias van Nulandt, informujący, że jego brat Adriaen, mieszkający w Amsterdamie, szuka akurat gosposi. Zanim jednak mężczyzna zdecyduje się przekazać jej list polecający, chce dowiedzieć się co stoi za decyzją opuszczenia rodziny. Przejmująca historia o szybkim owdowieniu, a do tego urok Mattiasa i jego światowość sprawiają, że oboje zbliżają się do siebie, czując rosnące pożądanie.

Wkrótce Catrijn zjawia się u rodziny van Nulandt, poznając pana domu oraz jego małżonkę – nieobecną duchem początkującą i niespełnioną artystkę, Briggitę. Patrycjusz decyduje się przyjąć młodą wdowę, wprowadzając ją w tajniki wielkiego, pięknego domostwa. W domu van Nulandtów dziewczyna po raz pierwszy w życiu widzi coś, co od razu wprawia ją w zachwyt – wielkie wazy z chińskiej porcelany, białe jak mleko, z niebieskimi wzorami w stylu orientalnym. Wazy, które już niedługo, po zaledwie kilku tygodniach, staną się powodem, przez który Catrijn decyduje się opuścić Amsterdam. Dziewczyna, posiadając ogromny, nieznany nikomu talent, wbrew wiedzy pani domu, próbuje swoich sił samej malując jedną z waz, na niewielkim płótnie. Przypadek sprawia, że lekarz odwiedzający panią van Nulandt myśli, że to wyjątkowe, jeszcze niedokończone dzieło, jest tworem pani domu, a nie zwykłej, wiejskiej gospodyni. Wstyd i obawa o utratę dobrego imienia zmuszają dziewczynę do opuszczenia pracodawców. Tym bardziej, że upiory niedawnej przyszłości, pod postacią dawnego parobka, Jacoba, podążają jej śladem od Alkmaar i wiedzą coś, czego nikt nigdy dowiedzieć się nie może.

Szczęśliwie dla dziewczyny ród van Nulandtów jest większy. Jeszcze jeden z braci, Evert, zamieszkujący odleglejsze Delfty, również poszukuje kogoś do prowadzenia domu. W tym celu po dotarciu do miasta, najpierw musi udać się do gospody Mechelen, gdzie dalej ma ją pokierować Johannes Vermeer, początkujący malarz, choć aktualnie oberżysta. Ponownie też dochodzi do spotkania kobiety z Mattiasem, zapewniającym ją o uczuciu, lecz jednocześnie informującym, że wraz z Kompanią Wschodnioindyjską wypływa w ponadroczny rejs.

Tymczasem Evert van Nulandt, zaintrygowany historią z obrazem i faktem, że Catrijn kiedyś malowała, co prawda amatorsko, sokiem z buraków na meblach, postanawia sprawdzić jej zdolności w swojej wypalarni porcelany, gdzie przydałby się ktoś do malowania kwiatów na przygotowanych wstępnie naczyniach. Dziewczyna zdaje test celująco, dzięki czemu szybko awansuje z roli gospodyni do pełnoprawnej pracownicy wypalarni. Praca przy malowaniu wzorów sprawia jej ogromną przyjemność, a towarzystwo nowego szefa, tęskniącego za zmarłą kilka lat wcześniej żoną, jest bardzo dobrą odskocznią od przeszłości, tym bardziej, że wokół Catrijn pojawia się wielu przyjaznych ludzi, w tym małżeństwo prowadzące własną gospodę – Quirijn i Engeeltje van Cleynhoven. Wspólna praca i kontakty doprowadzają do szybkiego rozwoju firmy, a nowe techniki glazurowania i orientalne zdobnictwo, zaproponowane przez Catrijn, sprawiają, że całe miasto, a niedługo później kraj i okolice, składają zamówienia na śnieżnobiałą porcelaną zdobioną niebieskimi wzorami.

Niestety, szczęście dziewczyny okazuje się być kruche jak produkowana przez nią porcelana, a ilość złych wydarzeń jest wprost proporcjonalna do ilości produkowanych towarów. Parobek Jacob, wysłany z De Rijp przez brata jej zmarłego męża, podejrzewającego Catrijn o bezpośrednie przyczynienie się do jego śmierci, odnajduje dziewczynę i tutaj, na drugim końcu Holandii. Co gorsza, powoli wchodzi w życie wypalarni, stając się jej pełnoprawnym pracownikiem. Gdy jednak wydaje się, że wcale nie ma zamiaru wyrządzić dziewczynie żadnej krzywdy, a Catrijn znów powoli odzyskuje spokój, do murów miasta zbliża się trawiąca Europę dżuma.

„Niebieska porcelana”, autorstwa poczytnej, niderlandzkiej pisarki, Simone van der Vlugt, to bardzo dobra książka, łącząca w sobie fakty i postacie historyczne, z literacką fikcją, romans z dramatem, a wszystko na tle Złotego Wieku Holandii. Autorka akcję powieści umieszcza bowiem w momencie, gdy niezwykle cenna i pożądana chińska porcelana przestaje być dostarczana do Europy z powodu wybuchu w tym kraju wojny domowej. I choć początkowe produkty holenderskich wypalarni były dosyć toporne, powolne eksperymenty z nowymi technikami, lepszej jakości gliną i wzornictwem inspirowanym Orientem sprawiły, że w drugiej połowie XVII wieku nastąpiła istna eksplozja tej odnogi przemysłu. Porcelana produkowana w Delft, w tamtejszych wypalarniach, szybko podbiła nie tylko kraj, ale cały świat, a biało-niebieskie zastawy do dziś są chętnie kupowane.

W ten świat holenderskiego przemysłu ceramicznego wpleciona została historia młodej wdowy, Catrijn, cierpiącej katusze u boku swojego męża, którego potajemnie dusi, gdy ten po raz kolejny przychodzi do domu pijany i zaczyna ją bić. Jest to tajemnica, która ciągnie się za dziewczyną przez całą powieść, przynosząc jej wiele lęku i obaw, tym bardziej, że traktami kupieckimi przez Alkmaar, Amsterdam czy Delft podróżuje wielu ludzi, którzy mogą roznosić plotki z jej rodzinnego De Rijp. Żeby jednak życie Catrijn nie było tylko i wyłącznie gorzkie, chociaż takim jest niemal bez przerwy, autorka dodaje nieco wielkiego świata, pod postaciami braci van Nulandt – podróżnika i handlarza Mattiasa, trzymającego się artystycznego kręgu Adriaena czy przemysłowca Everta. Oprócz tych postaci fikcyjnych, na kartach powieści spotkać możemy osoby jak najbardziej prawdziwe, choć w czasie trwania historii jeszcze światu nieznane. Rembrandt, chociaż już ceniony w środowisku, jeszcze nie zyskał miana mistrza, Vermeer, znany dzisiaj m.in. z obrazu „Dziewczyna z perłą”, wciąż jeszcze prowadzi gospodę, podobnie zresztą jak van Cleynhovenowie – w późniejszych latach znani producenci porcelany i założyciele firmy Porcelanowa Butelka, która to firma istnieje do dzisiaj i nadal ręcznie wytwarza i maluje swoje produkty.

Całość tworzy szalenie wciągającą opowieść, przez którą płynie się jak przez jeden z tysięcy holenderskich kanałów. Postać Catrijn, może trochę zbyt szybko i łatwo wspinającej się po szczeblach kariery, budzi żywą sympatię i z czasem zaczyna trochę przerażać to, ile złych rzeczy może się przytrafić jednemu człowiekowi. A wydarzenia te często również oparte są na prawdziwych, jak np. wybuch składu prochu, który zniszczył znaczną część miasta, czy krótkotrwałe, ale nawracające epidemie dżumy. Szczęście dziewczyny, chociaż piękne jak niebieska porcelana, jest równie kruche i delikatne, a kolejne wydarzenia dopiero powoli ją hartują, jak piec do wypalania kolejnych talerzy czy czarek.

„Niebieską porcelanę” czyta się naprawdę dobrze, co aż trochę zaskakuje. Simone van der Vlugt na tyle zręcznie operuje motywami, że powieść można uznać za naprawdę bardzo dobrą. Aż na koniec można odczuć niedosyt i chciałoby się jeszcze pobyć w towarzystwie młodej fabrykantki i w świecie pięknej sztuki użytkowej koloru lapis lazuli.

Metryczka wydawnicza:

Tytuł: Niebieska porcelana
Tytuł oryginału: Nachtblauw
Autor: Simone van der Vlugt
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2018
Rok wydania oryginału: 2016
Liczba stron: 350

0 komentarz
2

Podobne posty

Zostaw komentarz