„Piękna Ciemność”, Fabien Vehlmann, Kerascoët

przez Kulturalny Nihilista

„Ci tutaj to prawdziwi szczęściarze, że mają kogoś takiego jak ty, wiesz?”

Piękna dziewczyna i przystojny chłopiec, jak to bywa w baśniach, spotykają się podczas romantycznej kolacji. Wychwalają nawzajem swój wygląd podczas ostatniego balu. Ciasto jest słodkie, czekolada pachnie obłędnie, a miłość aż skrzy. Tylko, że to nie jest ten gatunek baśni, a wymarzone przyjęcie musi zostać przerwane, jeśli przyjaciele nie chcą utonąć w czerwono-brunatnej mazi, która zaczyna zalewać mieszkanie. Choć, jak się okazuje, nie tylko mieszkanie, a cały dom. Ratunkiem może być tylko natychmiastowa ewakuacja wszystkich mieszkańców.

Zalewany dom okazuje się być zwłokami małej dziewczynki. Wnioskować można, że maleńkie istoty, które zamieszkały w jej ciele, trafiły tam raczej niedawno. Co jest tragedią dla człowieka, staje się zbawieniem dla tych istot, wyglądających jak ludzie, lecz będących wielkości owada bądź polnego gryzonia. Niestety, sielanka nie trwa wiecznie. Rankiem, gdy deszcz ustaje, złotowłosa Aurora odnajduje ciasteczka, wysypane z różowego, dziewczęcego plecaka. Wiedziona czystym altruizmem postanawia pomóc swoim przyjaciołom i sąsiadom, znajomym i nieznajomym, którzy tak jak ona pozostali bez dachu nad głowami. Pomaga jej w tym najwierniejszy z przyjaciół, malutki Plim. I tak niewielkim istotom mijają dni na poszukiwaniu jedzenia, budowaniu prowizorycznych domków, z czego tylko się da, i opiekowaniu się słabszymi i samotnymi.

Niestety i ta sielanka rozpada się niczym gnijące już ciało dziewczynki, zasiedlone teraz przez muchy i tłuste larwy. I chociaż Aurora robi co może, by zadbać o coś do jedzenia dla wszystkich, sytuacja staje się coraz bardziej napięta. Doskwierający głód sprawia, że humanoidalne stworzenia chwytają się każdej możliwej opcji, by zaspokoić swoje potrzeby. Lecz każda z prób kończy się tragicznie. Bo ile nóg można wyrwać biedronce, żeby ta przestała się ruszać? Czy da się podszyć pod jakieś zwierzę, z nadzieją, że troskliwa matka nakarmi także i nas? A może zjeść kogoś z towarzyszy? Nikt nie zauważy jednej osoby mniej, tym bardziej, że śmiertelne żniwo zbierają już trujące grzyby, które zjedzono poprzednim razem. A do tego trzeba uważać na zwierzęta, które są tak samo głodne.

Piękna Ciemność, Fabien Vehlmann, Kerascoët, Kultura Gniewu, Warszawa 2018

Samotnicy nie żyją długo i szczęśliwie. Znikają szybciej, niż można o tym pomyśleć. Tak jak i dobro, w tym gasnący powoli w sercu Aurory altruizm. Tak, jak leżący obok trup. Chociaż zwłoki cały czas okazują się przydatne, bo z włosów można zrobić sznury, z oczodołu dom, a z piórnika, po uprzednim oczyszczeniu go, elegancką trumnę. Szczególnie, że eleganckie trumny i wytworne ozdoby są potrzebne coraz bardziej, by zadowolić samozwańczą księżniczkę, stojącą na czele grupki bezwzględnie jej posłusznych istot. „Ten z nami, ten przeciw nam! Kto sam, ten nasz najgorszy wróg!” – chciałoby się zaśpiewać słowami Jacka Kaczmarskiego na widok samotnej, manipulowanej Aurory, w której coś pęka, gdy pod wpływem emocji popełnia wstrząsającą zbrodnię. Złotowłosa decyduje się na karkołomną ucieczkę, nie wiedząc co ją czeka podczas nadchodzącej zimy. Nieoczekiwaną pomoc i możliwość ułożenia sobie życia, choć inaczej niż tego pragnęła na początku, odnajduje w osobach rudowłosej Jane i nieznanego nikomu wielkoluda.

„Piękna Ciemność” to komiks bardzo dziwny. Zaczyna się jak najpiękniejsza baśń, by momentalnie zerwać się z uwięzi i zacząć długą, nieuchronną, makabryczną podróż w przepaść, na końcu której widać tylko ciemność. Wyjątkowo piękną ciemność. Pierwsze strony nie zdradzają jeszcze zbyt wiele, to też nieświadomy czytelnik nie wie, że za chwilę przyjdzie mu się zmierzyć z największymi okrucieństwami świata, tylko w miniaturowej postaci. I chociaż sam styl rysunków przypomina nieco absurdalne historie rodem z „Alicji w Krainie Czarów” (już sama postać blondwłosej Aurory przywodzi na myśl Alicję, choć wzrostu raczej Calineczki), to jednak treść jest znacznie cięższa. Na tyle ciężka, że często trzeba sobie robić przerwy, by zastanowić się co właściwie się stało i czy tak musiało naprawdę być. Mamy tym samym kryminał, dramat, rozprawę filozoficzną i baśń w jednym, niedużym objętościowo komiksie. A z całą pewnością niejeden człowiek wypatrzy w nim jeszcze coś innego.

Piękna Ciemność, Fabien Vehlmann, Kerascoët, Kultura Gniewu, Warszawa 2018

Scenarzysta Fabien Vehlmann oraz autor rysunków, Kerascoët (pod tą nazwą kryje się para francuskich ilustratorów – Marie Pommepuy oraz Sébastien Cosset) stworzyli coś nietypowego. Przeglądając same grafiki, z nieco niedbale narysowanymi postaciami w pastelowych barwach, można pomyśleć, że mamy w rękach typowy komiks dla dzieci. Dopiero zagłębienie się w poszczególne kadry ukaże nam skrywający się pomiędzy stronami mrok – ludzkie i zwierzęce trupy, mnóstwo wymyślnych przypadków śmierci i rodzące się powoli rządy autorytarne. Wszystko to sprawia, że przedstawiona historia staje się ciężka, osiadając nam na duszy i długo nie odpuszczając. Tym bardziej, że pełno w niej niedopowiedzeń i urwanych fragmentów, które musimy sobie sami dopowiedzieć i wyjaśnić, zgodnie z tym, co nam podpowiada intuicja.

Komu bym polecił?

Przede wszystkim miłośnikom dobrego kryminału. Pozwólcie sobie wejść w tę cukierkową, bajkową powłokę, a z pewnością zostaniecie w niej na dłużej. Komiks spodoba się także wielbicielom baśni – tych prawdziwych, oryginalnych, pełnych makabrycznych wydarzeń, bo niewątpliwie na nich wzorowali się twórcy. W tym tytule odnajdą się także ci, którzy lubują się w trudnych, szokujących treściach. Bo „Piękna Ciemność” bez wątpienia takim tytułem jest.

Metryka wydawnicza:

Tytuł: Piękna Ciemność
Tytuł oryginału: Jolies Ténèbres
Autor: Fabien Vehlmann, Kerascoët
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Rok wydania polskiego: 2018
Rok wydania oryginału: 2014
Liczba stron: 94

0 komentarz
8

Podobne posty

Zostaw komentarz