„Mój anioł”, Harry Cleven – BELGIA, CZ. 12

przez Kulturalny Nihilista

Louise (Elina Löwensohn) jest asystentką znanego i popularnego magika, którego specjalizacją jest niewidzialność. Sukcesy na scenie zbliżają ich do siebie, a kariera kwitnie tak, jak ich miłość. To też gdy podczas jednego z pokazów magik znika, Louise nie od razu rozumie, że mężczyzna z widowiska uczynił swoją ucieczkę od rodzinnych zobowiązań. Szok, jaki przeżywa, wpędza ją obłąkanie, a ona sama zostaje zamknięta w szpitalu psychiatrycznym.

To tam, w starym i wielkim budynku, Louise rodzi dziecko. Chłopiec przypomina jej piękne chwile spędzone na estradzie, ponieważ przejął od ojca jego największą zdolność i najważniejszą cechę. Dziecko jest niewidzialne i tylko pogrążona w pogłębiającym się szaleństwie Louise wie o jego istnieniu, to też nazywa go wyjątkowym imieniem – Mój anioł.

Chłopiec dorasta w odosobnieniu. Nie opuszcza szpitala przez całe lata, do życia przygotowywany jedynie przez matkę, która przekazuje mu swoją wiedzę i historie ze świata zewnętrznego. Kobieta jednak boi się o życie syna. Wie, że gdy jej zabraknie, nim nie zajmie się nikt. Mój anioł oficjalnie przecież nie istnieje dla nikogo.

Pewnego razu chłopiec dostrzega zza szpitalnego okna wielki dom na sąsiedniej działce, a przez nim rudowłosą dziewczynkę, mniej więcej w jego wieku. Dziewczynka, chociaż go nie widzi, często spogląda w stronę szpitala i okna, które skrywa mały świat Mojego anioła. W końcu chłopiec zbiera się na odwagę i opuszcza budynek, by pójść z bliska zobaczyć swoją rówieśniczkę. I chociaż wciąż niewidzialny, zostaje przez nią dostrzeżony.

Madeleine (Hannah Boudreau) wyczuwa zbliżającego się człowieka po zapachu. Z miejsca podejmuje rozmowę z Moim aniołem, zaskoczonym tym, że nie przeszkadza jej jego niewidzialność. Dziewczynka, tak jak chłopiec, nie ma żadnych przyjaciół, ponieważ jest niewidoma od urodzenia. Między dwojgiem wyjątkowych dzieci zaczyna pleść się nić przyjaźni.

Ich znajomość powoli się rozwija i wbrew wszystkiemu trwa kolejne miesiące i lata. Ona rozpoznaje go przez dotyk i zapach, on z kolei cieszy oczy widokiem jej twarzy, samemu nie mogąc dostrzec swojej. Przyjaźń między Madeleine (Maya Dory) a Moim aniołem przekształca się w pierwsze, wyjątkowe uczucie, pełne miłości i troski. To też, gdy Madeleine informuje chłopca, że wyjeżdża na operację, po której prawdopodobnie będzie mogła odzyskać wzrok, Mój anioł wpada w rozpacz. Niewidoma dziewczyna nie wie przecież jeszcze, że pokochała niewidzialnego człowieka.

Nieobecność dziewczyny znacznie się wydłuża. Zamiast miesięcy, mijają kolejne lata. Gdy umiera matka, Mój anioł zostaje sam, czekając na swoją ukochaną ze strachem, że ta go odrzuci. To też gdy Madeleine (Fleur Geffrier) wraca, a mężczyzna dostrzega w niej już nie nastolatkę, a dojrzałą kobietę, ukrywa się. Zakochana kobieta jednak usilnie próbuje odnaleźć swoją największą miłość. Odnaleźć i po raz pierwszy w życiu zobaczyć. Odzyskany dar widzenia może jednak całkowicie zrujnować pielęgnowane przez tyle lat uczucie.

Fleur Geffrier w filmie Mój anioł, Harry Cleven, Belgia 2016

„Mój anioł” to arcypiękna baśń filmowa, wyreżyserowana przez Harry’ego Clevena. Poznajemy w niej relację dwojga wyjątkowych dzieci. Niewidzialny chłopiec, syn magika, który zostawił rodzinę na długo przed narodzinami dziecka. Oraz niewidoma dziewczynka, która nie wie, że jej nowy, jedyny przyjaciel, jest transparentny.

Dwie cechy, które skazują dzieci na osamotnienie. I jednocześnie dwie cechy, które niespodziewanie je łączą, gdy kilkuletni Mój anioł po raz pierwszy opuszcza szpitalne mury, by z bliska przyjrzeć się rudowłosej dziewczynce. Mała Madeleine na szczęście dla obojga nie widzi. Wystarczy jej wyczuwana obecność, zapach drugiego człowieka i dotyk miękkiej skóry chłopca, gdy dłońmi delikatnie poznaje kształt jego niewidzialnej twarzy. To też Mój anioł milczy o swoim dyskretnym istnieniu. W końcu ma kogoś, z kim może spędzać czas. Nie warto więc nowej koleżanki zrażać czymś, czego nie jest w stanie sobie nawet wyobrazić. W końcu dla niej niewidzialność jest codziennością.

Zawarta przyjaźń trwa nadal i rozwija się. Nastoletnia już Madeleine dalej nie zna największej tajemnicy swojego przyjaciela, a dziś już także swojej pierwszej miłości. Uczy się wyczuwać jego spojrzenie, wciąż może cieszyć zmysły jego zapachem, smakiem i dotykiem, a do tego nie potrzebna jest widzialna powłoka. To też wizja odzyskania wzroku wywołuje w nich skrajne reakcje. Dziewczyna wyraża radość. Chłopak – dojmujący strach przed porzuceniem i samotnością.

Gdy po latach Madeleine wraca, już jako kobieta, chce odnaleźć chłopca, którego pokochała. Wciąż jednak nie wie, że ten jest niewidzialny. Gdy jednak go odnajdzie, między młodymi ludźmi rozpoczyna się gra, pozwalająca cofnąć się do czasów dzieciństwa, gdy ona nie widziała, a on mógł dzięki temu pozostać sobą. I byli ze sobą szczęśliwi.

„Mój anioł” jest wyjątkowym filmem, niezwykle subtelnym. Świat przedstawiony odbieramy tak, jak jego bohaterowie, wszystkimi zmysłami. Odczuć można zimno szpitalnych murów i ciepło letniego słońca, tworzącego jasne plamy na ciele. Poczuć można zapach kwiatów na łące i mokrego od deszczu lasu. Uszy z pojedynczych dźwięków, granych przed Madeleine na pianinie, wyłapują całą nieistniejącą melodię. Więcej widzą także oczy, do głosu Mojego anioła dorabiając w wyobraźni całą postać, choć podobnie jak dziewczyna, nie wiemy nic o jego wyglądzie.

Cały ciężar filmu wspiera się na dwóch postaciach, granych w sumie przez 4 osoby. Najpierw całość, grę z sobą, synem i widzem, udźwignąć musi jego matka, Louise. Gdy kobieta mówi do dziecka, zwraca się tak naprawdę wprost do widza, sięgając wzrokiem poza niewidzialną powłokę Mojego anioła.

Niemal magiczne chwile przeżywamy, gdy do gry wchodzi mała Madeleine, na tym etapie życia grana przez Hannah Boudreau. Jej niewidzące spojrzenie pełne jest ciepła i sympatii, a moment, gdy dłońmi łapie powietrze, dotykając niewidzialnej twarzy chłopca, tworzy niemal oniryczne wrażenie, jakbyśmy patrzyli na piękny obraz jednego z flamandzkich mistrzów.

Następnie główną rolę przejmuje Maya Dory i ponownie niewidzące oczy dziewczyny zdradzają wprost wszystko to, co tkwi w jej duszy i sercu, przelewając w pustkę wokół siebie, tę pustkę, gdzie znajduje się niewidoczny dla nas młodzieniec, ogromną falę dziewczęcej, szczerej miłości.

Najważniejsza, najtrudniejsza część przechodzi jednak na dorosłą już Madeleine, tym razem graną przez eteryczną Fleur Geffrier. A my stajemy się świadkami i uczestnikami jej dziwnego snu na jawie, obserwujemy jej już widzące, lecz dalej błądzące po świecie oczy, pełne ekscytacji po raz pierwszy widzianym światem, ale i lęku przed nieznanym. Z kolei sceny miłosnych uniesień, gdzie przecież istnieje dwoje ludzi, choć widać tylko ją, niemal z miejsca przypominają słynną rzeźbę barokowego artysty, Giovanniego Berniniego – Ekstazę świętej Teresy.

Harry Cleven stworzył naprawdę piękną, zmysłową i niepowtarzalną baśń, w której nie wiadomo co jest rzeczywistością, a co snem. „Mój anioł” oprócz walorów artystycznych, niesie ze sobą coś więcej. Razem z rozwojem historii rodzi się w nas pytanie o istotę egzystencji. Co naprawdę sprawia, że istniejemy, skoro samo istnienie, bez widocznej powłoki, sama dusza bez widzialnego ciała, odbiera niezbywalne prawo do istnienia? Czy trzeba widzieć, by żyć? Czy wystarczy być widzianym?

Tytuł: Mój anioł
Tytuł oryginału: Mon ange
Reżyseria: Harry Cleven
Scenariusz: Harry Cleven, Thomas Gunzig
Kraj produkcji: Belgia
Rok produkcji: 2016

Kadry pochodzą z filmu:
- "Mój anioł, Harry Cleven", Belgia 2016
0 komentarz
1

Podobne posty

Zostaw komentarz