„Ewolucja według Calpurnii Tate”, Jacqueline Kelly

przez Kulturalny Nihilista

„A ja? Co dostałam? Tak… Od młodszych chłopców – wymiętą torebkę słodyczy, a od starszych – nowe wstążki do włosów. Rodzice podarowali mi piękny srebrny medalion z wygrawerowanymi moimi inicjałami. A potem okazało się, że jest dla mnie jeszcze jeden prezent. Mimo że był zapakowany w brązowy papier, od razu wiedziałam, że to książka. Ach, książka. Jakie to będzie przyjemne, postawić kolejny tom na półce nad łóżkiem, gdzie gromadziłam swoją skromną biblioteczkę. Po grubości i ciężarze paczki od razu zgadłam, że to jakiś podręcznik, leksykon, a może nawet encyklopedia. Naderwałam brązowy papier i na okładce ukazało się słowo Nauka, wypisane pięknymi zawijasami.
– Och! – wykrzyknęłam.
Co za wspaniałość! Cudowniejsza jednak od rozkosznego ciężaru, który trzymałam w dłoni, była błoga świadomość, że moja mama i tata wreszcie zrozumieli, jakiego pokarmu potrzebuje do życia ich córka. Odwróciłam ku rodzicom rozpromienioną twarz. Oni uśmiechnęli się do mnie i skinęli głowami. Rozerwałam papier do końca, odsłaniając cały tytuł: Nauka prowadzenia domu.
– Och! – zawołałam ponownie, tym razem speszona i zdezorientowana.
Nie rozumiałam. Jak to? Co to ma znaczyć? Czy ten tytuł jest w ogóle po angielsku? Nauka prowadzenia domu autorstwa pani Josiah Jarvis. Nie, to nie może być prawda”.

Calpurnia Virginia Tate, przez bliskich nazywana Callie Vee, jest bystrą prawie-dwunastolatką, mieszkającą w niewielkiej miejscowości w Teksasie. Ma niczym nie wyróżniającą się rodzinę, jakich wiele w Stanach Zjednoczonych końca XIX wieku. Ojciec, plantator bawełny, zdaje się we wszystkim na żonę, przykładną gospodynię, która oprócz nadzorowania prac domowych musi zajmować się siedmiorgiem dzieci. Calpurnia, jako jedyna dziewczynka w rodzinie, nieubłaganie będzie musiała wkrótce nauczyć się jak wygląda życie kobiety.

Problem w tym, że ambitna nastolatka nie ma zamiaru uczyć się szycia, cerowania, robótek ręcznych czy gotowania. Zamiast nad haftami i koronkami, woli pochylać się nad owadami, zastanawiając się dlaczego żółte koniki polne są większe od zielonych. Skromna wiedza na ten temat nie zaspokaja jej potrzeb odkrywania tajemnic świata. Do tego potrzebuje odpowiedniej książki, bardzo modnej ostatnio, napisanej czterdzieści lat wcześniej przez Karola Darwina, „O powstawaniu gatunków”. Jej zdobycie może być bardzo trudne, ponieważ społeczeństwo amerykańskiego Południa uznaje teorie Darwina za obrazoburcze. Dziewczyna prosi jednak najstarszego brata, by zawiózł ją do biblioteki w Lockhart.

Wyprawa kończy się tak, jak się spodziewała – bibliotekarka odmawia wydania Calpurnii tego tytułu ze względu na jej młody wiek, twierdząc ponadto, że takiego tytułu miejska biblioteka mieć nie zamierza. Całą nadzieją Callie Vee jest jej dziadek, brodaty mężczyzna przesiadujący w laboratorium, urządzonym w dawnej szopie niewolników. Człowiek, który ją przeraża i nawet nie jest pewna czy zna imię swojej jedynej wnuczki. Chęć dowiedzenia się czegoś praktycznego jest jednak zdecydowanie większa od strachu.

Wkrótce okazuje się, że dziadek, spędzający w samotności dzień po dniu, próbując od dawna stworzyć idealny destylat z orzechów pekan, nie dość, że posiada egzemplarz pożądanej przez Calpurnię książki, to jeszcze jej go pożycza. Ponadto powoli zaszczepia we wnuczce miłość do nauki, zabierając ją na badawcze wyprawy nad rzekę. Niestety, dziadek ponad zwierzęta woli rośliny, które dla młodej odkrywczyni nie są nawet w połowie tak ciekawe jak owady, jednak chwile spędzane w towarzystwie dziadka, opowiadającego jej o naukowych odkryciach ze świata, wprawiają ją w zachwyt.

Innego zdania jest za to matka nastolatki, poruszona i niejednokrotnie oburzona krnąbrnym zachowaniem córki, jej spóźnianiem się na kolację i wiecznym brudem, nieprzystającym eleganckiej panience z dobrego domu. Panience, która wkrótce będzie mieć swój debiut towarzyski i, zgodnie z wszelkimi znanymi prawami świata, musi wykazać się kobiecym urokiem i zaradnością.

Zdruzgotana Calpurnia nie rozumie dlaczego nie może zajmować się naukowymi badaniami i dlaczego rodzice nie chcą jej w tym wesprzeć. Mało tego, nikt z rodziny, oprócz ukochanego dziadka, nie rozumie, że razem z seniorem rodu dokonała niedawno być może wielkiego odkrycia nowego, nieznanego dotychczas gatunku rośliny. Dopóki jednak nie przyjdzie z Waszyngtonu potwierdzenie tej teorii, nastoletnia Callie Vee musi uczyć się ściegów, grania na pianinie, pieczenia ciast i wielu innych czynności, pod czujnym okiem matki i wymagającej kucharki, Violi. Co najbardziej uderza w dziewczynę to fakt, że żadne z tych wymagań nie dotyczą jej braci. Młodzi mężczyźni muszą po prostu dobrze się uczyć, żeby kiedyś, być może, pójść na uniwersytet. Lub dobrze wyglądać, by móc znaleźć żonę idealną.

„Ewolucja według Calpurnii Tate”, autorstwa Jacqueline Kelly, całkiem przyjemna powieść młodzieżowa, osadzona w interesującym miejscu i równie ciekawych czasach. Oczywiście jeśli jest się mężczyzną. Południe Stanów Zjednoczonych, 30 lat po wojnie secesyjnej, nie oferuje bowiem nic dobrego dla kobiet. Ich rolą jest być po prostu dobrą żoną, piękną ozdobą pracującego męża i porządną gospodynią, nadzorującą pracę służby i rozwój swoich dzieci.

Nastoletnia Calpurnia Tate zdaje sobie z tego sprawę, jednak nie ma zamiaru poddawać się swojemu przeznaczeniu. Chociaż wśród nielicznych kobiet w swoim otoczeniu nie ma żadnej, która by jej pomogła, z pomocą przychodzi dwóch najważniejszych mężczyzn jej życia. Najstarszy brat Harry, który daje siostrze w prezencie notes, wkrótce najważniejszy przedmiot młodej badaczki, oraz do tej pory nieznany jej dziadek, człowiek, jak się okazuje, niezwykle interesujący.

Laboratorium dziadka skrywa wiele tajemnic, o których nie wie żaden z braci Calpurnii, dzięki czemu jako jedyna może pod mikroskopem zobaczyć co żyje w wodzie z rzeki, w której się kąpie w upalne dni, albo spisywać cechy fizyczne kolejnych destylatów z orzechów pekan. Próbując przy tym nie umrzeć podczas degustacji jednego z nich. Dziadek, dawniej kapitan wojsk Południa podczas wojny secesyjnej, karmi młody, chłonny umysł Callie Vee opowieściami z frontu i historiami o dawnych badaczach i naukowcach. Ku zdziwieniu wnuczki, że w nauce jest miejsce również dla kobiet, wspomina także o wielkich przyrodniczkach, takich jak Isabella Bird czy Martha Maxwell.

Kelly tworzy pełnokrwistą postać, świadomą swojej wartości buntowniczke przeciwko utrwalonym konwenansom. Młodą dziewczynę pełną nie tylko marzeń, ale również wielkich, wciąż odkrywanych ambicji. I świadomie wrzuca ją w miejsce i czas, które dla takich młodych kobiet nie są najlepsze. Lecz przecież jest przełom XIX i XX wieku, trwa właśnie druga rewolucja przemysłowa, więc małe kroki Calpurnii, prowadzące do wyrwania się z gorsetu utrwalonych ról, przypisanych z dawien dawna jej płci, mogą stać się impulsem do wielkich skoków, które wkrótce mogą nadejść. I chociaż zarówno autorka, jak i jej bohaterka zdają sobie sprawę z tego, że pewne rzeczy są prawie niemożliwe, to nic nie stoi w miejscu, a proces ewolucji wciąż trwa. Pozostaje czekać na to, co przyniesie nowe stulecie, a do listy noworocznych postanowień, obok zobaczenia wodospadu Niagara, dołożyć zobaczenie śniegu.

A bywa, że i gorący i suchy Teksas potrafi zaskoczyć, gdy czegoś się bardzo pragnie.

Metryczka wydawnicza:

Tytuł: Ewolucja według Calpurnii Tate
Tytuł oryginału: The Evolution of Calpurnia Tate
Autor: Jacqueline Kelly
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Rok wydania: 2016
Rok wydania oryginału: 2009
Liczba stron: 325

0 komentarz
2

Podobne posty

Zostaw komentarz