„Biały, biały dzień”, Hlynur Pálmason – ISLANDIA, CZ. 4

przez Kulturalny Nihilista

Ingimundur (Ingvar Sigurðsson) jest statecznym mężczyzną w sile wieku. Z zawodu jest policjantem w niewielkiej miejscowości, a każdą wolną chwilę spędza na spełnianiu swojego największego marzenia – budowie domu dla swojej córki, jej męża i ukochanej wnuczki, Salki (Ída Mekkín Hlynsdóttir). Budowa jest dla niego także rodzajem terapii, odskocznią od problemów, z którymi sobie nie radzi, a z którymi próbuje mu pomóc psycholog. Niestety, bezskutecznie. Śmierć żony jest wyjątkowo trudnym przeżyciem.

Kolejne dni, niezależnie od pogody, mijają mu tak samo. Raz w tygodniu spotkanie z terapeutą, kilkukrotnie z rodziną. Największe szczęście i ukojenie bólu przynosi mu Salka, ośmioletnia dziewczynka o twardym charakterze, którą odbiera ze szkoły, zabiera na połów lub nocuje u siebie, we wciąż nieukończonym domostwie.

Powolne, przypominające marazm życie zmienia się w chwili, gdy Ingimundur otrzymuje pudło z pamiątkami po żonie. Jej koszula i okulary, kasety wideo, na których nagrali kiedyś swoje miłosne uniesienia, czy stare zdjęcia z dawnych czasów rozbudzają wyobraźnię i otwierają niezagojone rany. Tym bardziej, że na niektórych zdjęciach zauważa postać mężczyzny, co utwierdza go w przekonaniu, że ukochana zmarła zabierając ze sobą do grobu jakąś tajemnicę. Coś, czego jego męska duma nie może wybaczyć.

Ingimundur coraz bardziej traci nad sobą panowanie. Czynna napaść na kolegów z pracy czy obrażanie i krzyczenie na zbyt ciekawską wnuczkę stają się preludium do tego, co może nastąpić, gdy mężczyzna odnajdzie tego, który sypiał z jego żoną. Jednak w małej, zamkniętej społeczności nic nie może zostać bezkarne, a każdy ma swoje świętości, których będzie strzegł za wszelką cenę.

Ída Mekkín Hlynsdóttir i Ingvar Sigurðsson w filmie Biały, biały dzień, Hlynur Pálmason, Islandia/Dania/Szwecja 2019

„Biały, biały dzień”, Hlynura Pálmasona, to bardzo specyficzna i surowa historia. Reżyser stawia przed nami z pozoru niewyróżniającego się mężczyznę, który teoretycznie ma wszystko, czego potrzebuje. Powoli jednak pokazuje nam wnętrze tego mężczyzny, nie zagłębiając się nadto w jego psychikę, jedynie lekko kreśląc zarys. Niespiesznie odkrywamy, że w życiu Ingimundura coś się stało, potem, że za tym czymś stoi coś jeszcze. Coś dużo gorszego.

Obraz jest po męsku i po islandzku oszczędny w słowach. W życie postaci wpuszczeni jesteśmy tylko na tyle, na ile one same pozwolą. Dzieje się coś, dzieje się gdzieś i chyba tylko wszechobecna, równie surowa natura jest w stanie zrozumieć co tak naprawdę się dzieje. Obserwujemy więc powoli pękającego od środka mężczyznę, który miłość do zmarłej żony przekuwa teraz w miłość do wnuczki i tylko przy niej łagodnieje i otwiera się na świat, zapominając o najgorszych myślach, które trawią go jak najgorsza choroba. A gdzieś pomiędzy, czy też raczej na obrzeżach głównej historii, dostrzec można coś jeszcze. Pewne spostrzeżenie o tym, jak tragedia jednego człowieka prowadzi do tragedii drugiego.

„Biały, biały dzień” to trudny i nietypowy dramat. Zaczyna się ostro, by zaraz natychmiast zwolnić tempo, ledwie tocząc się przez długie minuty do momentu, gdy nagle ruszy ostro w dół zbocza, niczym lawina, gdy na lodowej pokrywie znajdzie się zbyt wiele ciężkiego śniegu. I tak jak lawina, film nabiera rozpędu, huczy, grzmi i nie oszczędza nikogo, by w końcu się zatrzymać. I nie do końca wiadomo czy to, co po niej zostało, to biały, biały dzień, czy czarna, czarna noc.

Tytuł: Biały, biały dzeń
Tytuł oryginału: Hvítur, Hvítur Dagur
Reżyseria: Hlynur Pálmason
Scenariusz: Hlynur Pálmason
Kraj produkcji: Islandia/Dania/Szwecja
Rok produkcji: 2019

Kadry pochodzą z filmu:
- "Biały, biały dzień", Hlynur Pálmason, Islandia/Dania/Szwecja 2019
0 komentarz
2

Podobne posty

Zostaw komentarz