„Prawdziwe życie”, Adelinne Dieudonné – BELGIA, CZ. 11

przez Kulturalny Nihilista

„Kilka dni później pojawił się nowy lodziarz. Walc kwiatów powrócił. Co wieczór. Co wieczór zmasakrowana twarz w mojej głowie. Co wieczór strach w oczach mojego braciszka. Ta muzyka uderzała w jakąś cząstkę jego ciała, w główny element mechanizmu, dzięki któremu powstaje radość, każdego dnia niszcząc go coraz bardziej, sprawiając, że być może już nigdy nie da się naprawić.
I co wieczór sobie powtarzałam, że to nic strasznego, to tylko nieudane odgałęzienie mojego życia, a to wszystko musi kiedyś zostać przepisane na czysto.

Kiedy furgonetka z lodami przejeżdżała koło naszego domu, starałam się trzymać jak najbliżej Gilles’a. Widziałam, że na dźwięk muzyki całego jego drobne ciało drży.
Pewnego wieczoru nie znalazłam Gilles’a ani w jego pokoju, ani w moim, ani w ogrodzie. Weszłam po cichutku do pokoju trupów, gdyż ojciec siedział w salonie.
Gilles przycupnął obok hieny. Coś szeptał do jej wielkiego ucha. Nie słyszałam jego słów. Kiedy zdał sobie sprawę z mojej obecności, rzucił mi dziwne spojrzenie. Miałam wrażenie, jakby to nie on na mnie patrzył, lecz hiena.

A jeśli szok po wybuchu syfonu z bitą śmietaną otworzył jakieś przejście w głowie Gilles’a? I jeśli hiena korzysta z tego przejścia, żeby zamieszkać w moim braciszku? Lub wlać w niego coś złego?
Ten wyraz, który zobaczyłam na twarzy Gilles’a, nie należał do niego. Cuchnął krwią i śmiercią. To mi przypomniało, że dzikie zwierzę krąży po naszym domu i w ni sypia. I zrozumiałam, że to zwierzę zaczęło żyć wewnątrz Gilles’a.

Rodzice niczego nie dostrzegli.
Ojciec był zbyt zajęty komentowaniem programów telewizyjnych, a matka była zbyt zajęta baniem się ojca”.

W wielkim, szarym domu, identycznej bryle jak wszystkie inne na osiedlu Pokazowym, mieszka czteroosobowa rodzina, a wraz z nią śmierć. Do domowników należy 10-letnia dziewczynka, której jedynymi radościami życia jest zabawa z młodszym bratem, na cmentarzysku zezłomowanych samochodów, odwiedziny u starej kobiety, mieszkającej w Lesie Małych Wisielców, oraz popołudniowe lody kupione u równie starego lodziarza, który objeżdża osiedle. Razem z rodzeństwem mieszka matka – ludzka ameba o charakterze rozpływającym się w nicości, dbająca tylko o kozy w przydomowej zagrodzie i przyrządzenie najbardziej krwistego mięsa, jakie tylko można zrobić.

W domu mieszka też ojciec-tyran, spokojny i cichy tylko wtedy, gdy od ostatniego polowania minęło niewiele czasu. Każdy kolejny dzień oddzielający go od własnoręcznie postrzelonego zwierzęcia, wzmaga w nim agresję i niepohamowaną rządzę mordu. Jeden z wolnych pokoi pełen jest śmierci, jaką zadał w swoim życiu. Na jego ścianach wiszą łby patrzące pustym wzrokiem w przestrzeń, a martwej ekspozycji pilnuje obrzydliwa, wypchana hiena. Do tej muzealnej sali zastygłego na martwych pyskach cierpienia nikt nie ma wstępu. Do czasu.

Posiadanie młodszego brata jest dla dziewczynki remedium na wszystko to, co w jej życiu jest złe. Troska o zdrowie, szczęście i bezpieczeństwo istoty jeszcze mniejszej niż ona sama, sprawia jej niewypowiedzianą radość. Tak jak popołudniowy dźwięk Walca kwiatów, oznajmiający przyjazd furgonetki starego lodziarza, z którym dziewczynka ma tajemny układ. Mężczyzna za każdym razem dodaje jej do lodów porcję własnoręcznie wyprodukowanej bitej śmietany, nakładanej ze specjalnego syfonu. Słodyczy, która w jej domu została stanowczo zakazana przez ojca.

Wydarzenia tego jednego popołudnia, gdy w wyniku wybuchu syfonu stary lodziarz traci oczy, twarz i życie, przypieczętowują istniejącą w jej domu śmierć. Razem z ostatnią przyjemnością swojego życia traci także brata, jedynego świadka tej tragedii, która już na zawsze odbije swoje piętno w dziecięcym umyśle. Podczas wybuchu dziewczynka słyszy jednak coś więcej, niż huk eksplodującej maszyny. Słyszy przeraźliwy śmiech, który już jej nie opuści.

Ostatnie dni lata dziewczynka spędza najczęściej w Lesie Małych Wisielców, u staruszki, którą uznaje za czarodziejkę. Pragnie zbudować wehikuł czasu, by nigdy już nie zamówić lodów z bitą śmietaną, żeby tylko lodziarz mógł żyć, a jej braciszek nadal się uśmiechał. To w chacie kobiety dziewczynka poznaje historię Marii Skłodowskiej-Curie i zaczyna w sobie hodować zainteresowanie chemią i fizyką kwantową, które wkrótce zajmą całe jej życie. Nauka będzie jednak długa i żmudna, lecz w imię podróży w czasie dziewczynka jest gotowa do poświęceń.

Mijają kolejne miesiące, a rodzinna atmosfera, która nigdy tak naprawdę nie istniała, rozpada się coraz bardziej i zaczyna gnić. Tragiczne obrazy śmierci lodziarza coraz mocniej pochłaniają umysł chłopca, który staje się stałym bywalcem pokoju z martwymi zwierzętami. Coraz częstsze obcowanie ze śmiercią zbliża go do okrutnego ojca, który na twarzy matki coraz chętniej tworzy mozaikę siniaków, krwiaków i blizn. Jedynym i ostatnim pocieszeniem dziewczynki staje się szczeniak terriera, nazwany Dowką, na cześć Marii Skłodowskiej-Curie, która powoli staje się największą idolką dorastającej dziewczynki.

Utraconego przyjaciela, jakim był jej brat, z czasem zastępuje innymi ludźmi, w tym profesorem Youngiem, który zaczyna uczyć niezwykle inteligentną dziewczynę uniwersyteckich teorii fizycznych. Tak potrzebne poczucie rodzinnej przynależności odnajduje z kolei w młodym małżeństwie, poznanym przez przypadek podczas poszukiwań zaginionej suczki. Razem z nową rodziną, poznaje także pierwsze, rozkwitające w dojrzewającym ciele, seksualne pożądanie do Mistrza, mężczyzny, który uratował jej psa.

Oba te nowe doświadczenia, naukowe i fizyczno-emocjonalne, już wkrótce mają jej się przydać w życiu, choć jeszcze tego nie wie. Oba dostarczają jej siłę i poczucie, że jest kimś więcej, niż tylko zwykłą nastolatką, której przyszło żyć w domu bez miłości i czułości, za to z wszechobecnym smrodem krwi, rozkładu i smarów do czyszczenia broni. Kolejne lato, gdy ma już 14 lat, weryfikuje jej pozycję w rodzinnej hierarchii. Podczas nocnej wyprawy do lasu, razem z ojcem i bratem, ma wziąć udział w pierwszej w swoim życiu obławie na dzikie zwierzę. Z tą różnicą, że myśliwymi mają być chłopcy, synowie innych okrutnych mężczyzn, z którymi przyjaźni się jej ojciec. Ofiarą zostaje ona sama.

Bolesna ucieczka przez gęstwę lasu ukrytego w bladym blasku księżyca, ucieczka która prowadzi do licznych okaleczeń i upokorzeń, musi dać jej siłę, by pokonać robactwo rozwijające się w głowie jej braciszka i głuchy śmiech martwej hieny z pokoju śmierci. Oraz, przede wszystkim, by przeciwstawić się ojcu, który widzi i wie więcej, niż dziewczyna się spodziewa.

„Prawdziwe życie”, to debiut literacki Adeline Dieudonné. Debiut mocny i bezkompromisowy. Przedstawiona zostaje nam historia rodzeństwa – bezimiennej dziewczynki i jej młodszego brata, Gilles’a, którzy żyją wśród wszechobecnej śmierci. Śmierci sprowadzanej do domu przez surowego ojca, dla którego jedyną wartością w życiu jest polowanie.

Ze względu na pracę, o ironio, w parku rozrywki, ojciec nie może polować tak często, jak by tego chciał i potrzebował. Niewykorzystane pokłady agresji i żądzy mordu przekłada więc na rodzinę, a konkretnie na bezgranicznie poddaną mu żonę. Kobieta, nazywana przez dziewczynkę „amebą”, nigdy się nie przeciwstawia tyranii męża, znosząc kolejne ciosy czy uderzenia. Z niemym krzykiem znosi nawet moment, w którym mąż chwyta jej głowę i trzaska nią o talerz z jedzeniem, postawiony na stole. Wszyscy w rodzinie wiedzą, że tylko ucieczka w milczenie pozwoli im przetrwać, gdy nadchodzi fala ataku.

By jak najmniej czasu spędzać w domu, dziewczynka zabiera brata w miejsca, gdzie mogą się pobawić. Miejsca jakże urokliwe, takie jak złomowisko, gdzie stróżuje jego właściciel, typ równie odrażający co ich ojciec, lub pobliska knieja o wielce wymownej nazwie Las Małych Wisielców. Elementem ich codziennej zabawy jest także wizyta u starego lodziarza, który objeżdża okoliczne osiedla. Nagła, nieoczekiwana i tragiczna śmierć mężczyzny, której świadkiem jest oboje dzieci, oddala od siebie straumatyzowane rodzeństwo.

Od tej pory w głowie chłopca zagnieżdża się śmierć, anihilując wszystko to, co dobre i ludzkie. Czerń, robactwo i złowrogi wpływ martwej, wypchanej hieny, towarzyszą mu od tego wydarzenia już nieustannie. Ojciec-padlinożerca szybko przejmuje kontrolę nad swoim dziedzicem, ucząc go tego, co najgorsze. Dziewczynka jednak nie zamierza oddać ukochanego brata w łapy okrutnej tradycji myśliwskiej. Zamierza zbudować wehikuł czasu, by zapobiec wydarzeniu, które zabrało jej najbliższą osobę. Będzie potrzebować do tego magii lub ogromnej, specjalistycznej wiedzy. Oddaje się więc w ręce nauki.

„Prawdziwe życie” to niezwykła powieść psychologiczna o życiu małej dziewczynki, żyjącej dotychczas w strachu i bezradności, szybko dojrzewającej do roli niezwykle inteligentnej, odważnej kobiety. Obserwujemy ogromną przemianę, jaka w niej zachodzi. Choć jeszcze sobie tego nie uświadamia, śmierć, której była świadkiem, rozpoczęła w niej proces przechodzenia z ofiary do kata, który sięgnie w końcu po sprawiedliwość.

Dziewczynka nie chce być taką, jak jej matka – bezosobową ludzką tkanką, wiecznie ukrywającą się za przerażeniem, akceptującą każdy cios kierowany w stronę swojej twarzy. Pragnie się rozwijać i ratować swoje życie, wiedząc, że musi robić to ostrożnie i w tajemnicy, ojciec nie toleruje bowiem żadnego nieposłuszeństwa i wychylania się ponad granicę. Gdyby jednak nie utrata ukochanego braciszka, zapewne i jej zabrakłoby odwagi na tak wielkie zmiany.

Powieść Dieudonné jest niezwykle brutalna i mocna. Żywy, sprawny język przyciąga i nie chce puścić, chociaż kolejne opisywane wydarzenia co rusz wywołują coraz gorsze emocje. „Prawdziwe życie” jest bowiem jak kawał świeżo odkrojonego mięsa, pulsującego jeszcze pamięcią mięśniową. Odór przerażenia, śmierci i woń gnijącego świata niemal uderza w nasze nozdrza, zaciskając szczękę i pięści, by być gotowym na kolejne strony.

W tej powieści wszystko wydaje się być dzikie i pierwotne. Pierwotny jest zew krwi, który odczuwają ostatecznie wszyscy, choć z początku wcale nie wydaje się, że tak jest. Pierwotny jest instynkt przetrwania, który uaktywnia się w dziewczynce w chwili, gdy z symbolicznej ofiary staje się ofiarą dosłowną. Dzikie jest zło, które rozlewa się w umyśle jej brata od chwili, gdy na własne oczy zobaczył rozerwane ciało i poczuł świeżą krew. Dzikie i pierwotne są emocje, jakie wzbudza w dojrzewającej nastolatce mężczyzna z zaprzyjaźnionej rodziny. W końcu w jej domu nigdy nie było miejsca na uczucia, emocje i zdrowe dorastanie. Wszystko musi więc odkryć samodzielnie, nie do końca rozumiejąc jeszcze funkcjonowanie własnej psychiki i organizmu, choć znając już doskonale zaawansowane teorie fizyczne.

Adeline Dieudonné stworzyła znakomitą, niezwykle mroczną i ciężką baśń, której lektura zostanie z nami już na zawsze.

Metryczka wydawnicza:

Tytuł: Prawdziwe życie
Tytuł oryginału: La vraie vie
Autor: Adeline Dieudonné
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2020
Rok wydania oryginału: 2018
Liczba stron: 201

0 komentarz
3

Podobne posty

Zostaw komentarz