„Północ w Everwood”, M.A. Kuzniar

przez Kulturalny Nihilista

„Marietta zmarszczyła brwi i jeszcze raz potrząsnęła kulą. Pierzaste płatki osiadły na tym samym krajobrazie, który podziwiała wcześniej. Sankt Peterburg. Teatr Maryjski. I maleńkie postacie tańczące przed słynnym niebiesko-białym budynkiem. Tm gdzie kiedyś na scenie królowała madame Belinskaya. Gdzie przed szesnastu laty po raz pierwszy wystawiono Śpiącą królewnę Czajkowskiego. Miejsce, które Marietta bardzo pragnęła kiedyś odwiedzić. Patrzyła, jak ostatnie płatki śniegu opadają na jodłę rosnącą obok teatru.

– Jak to możliwe, ze w tej samej kuli śnieżnej widzimy różne sceny? – zapytała, nieco się zapomniawszy z powodu zdumienia. Nie zdziwiło jej, że Frederick został uraczony widokiem Paryża.
Jej brat niczego bardziej nie pragnął, niż zamieszkać w L’Hotel w szóstej dzielnicy i za dnia wędrować po ulubionych miejscach Oscara Wilde’a, a nocami malować.
Drosselmeier usiadł obok niej, wziął kulę w dłonie i potrząsnął nią.
– Ach, bo to nie jest zwykła kula śnieżna. Ma magiczną moc. Jest odzwierciedleniem najgłębszego ja osoby, która w nią patrzy, odbiciem pragnień, których odczuwanie sprawia ból. – Zniżył głos. – To panią prześladuje, prawda? Głębia tego uczucia, tego pragnienia. Wyczuwam tęsknotę, która płynie w pani żyłach, która niesie się przez wszystkie światy”.

Marietta, młoda arystokratka, córka szanowanego barona Theodore’a Stelle’a, ma wszystko, o czym marzyć może dziewczyna w początkach XX wieku. Wielka kamienica w Notthingam skrywa w sobie rodzinne szczęście i bogactwa, mogące zapewnić jej dobrobyt do końca życia. Otrzymała cenne wykształcenie, a licznie odbyte podróże edukacyjne sprawiają, że atrakcyjną panną interesuje się pokaźne grono adoratorów. Dodatkowym atutem Marietty jest taniec, któremu oddała całe swoje serce i duszę. Klasyczny balet, trenowany od lat pod czujnym okiem dawnej, niezwykle podziwianej na europejskich scenach tancerki.

Warunkiem koniecznym, by takie życie mogło dalej trwać, jest szybkie zamążpójście Marietty. Jednak wraz z początkiem nowego życia, będzie musiała porzucić balet. A przecież już niedługo odbędzie się przesłuchanie do Teatru Królewskiego, który poszukuje nowych baletnic. Surowi rodzice są jednak nieprzejednani, w przeciwieństwie do ukochanego brata, z którym Mariettę łączą głębokie i intymne tajemnice. Takie, których natura mogłaby zniszczyć misternie tkaną reputację Stelle’ów i zamknąć każde z nich na wieczność w złotej klatce.

Na szczęście w sąsiedniej kamienicy zjawia się nieoczekiwanie bardzo przystojny mężczyzna, o którym krąży wiele tajemnic. Całe miasto huczy o jego bogactwach, a zdeterminowane matki prześcigają się, by zdobyć go na zięcia. Ich córki również chętnie widziałyby tajemniczego przybysza za męża, nawet koleżanki Marietty z baletu. Wszystkie, za wyjątkiem niej samej.

Ku niezadowoleniu dziewczyny jej matka zaprasza tajemniczego sąsiada na kolację. Ten przedstawia się jako doktor Drosselmeier, twórca zabawek. I choć z początku niezbyt poważana profesja przeszkadza rodzicom Marietty, wkrótce ich opinie o mężczyźnie się zmieniają. Wszystko za sprawą przepięknych bibelotów, którymi obdarowuje gospodarzy. Wszyscy, jak oczarowani, oglądają kolejne przedmioty puszczane w ruch w mniej lub bardziej oczywisty sposób. Ziarenko magii, zasiane przez Drosselmeiera, zaczęło kiełkować.

Kiełkuje również drobne uczucie Marietty to starszego od siebie mężczyzny. Dopóki nie dostrzega w jego twarzy czegoś, co zaczyna ją przerażać. Losy baletnicy i mistrza zabawek splatają się coraz ciaśniej, wbrew woli dziewczyny, gdy to właśnie Drosselmeier poproszony zostaje o zbudowanie scenografii do bożonarodzeniowego baletu. Tego, który ma być wystawiony w posiadłości Stelle’ów. Tego, który ma być pożegnalnym występem Marietty z jej ostatnimi piqué, relevé czy pas de deux.

Gdy w wigilijną noc Marietta udaje się do sali balowej, by sprawdzić jak wygląda trzymane w tajemnicy arcydzieło sceniczne, wpada w pułapkę zastawioną przez Drosselmeiera. Jedyną drogą ucieczki jest stary zegar, w którym zamierza przeczekać tak długo, aż mężczyzna odejdzie. Nie wie jednak, że czasomierz jest jednym z zaczarowanych sprzętów doktora; stworzonym specjalnie dla niej przejściem do innego świata. Świata, w którym powietrze pachnie cukrem, drogi są zbudowane z marcepanu, a chaty z piernika. Everwood, cudowne cukrowo-lodowe miasteczko, zachwycało Mariettę przez długi czas. Dopóki mróz nie zaczął szczypać ciała ubranego tylko w baletową sukienkę i cienkie pointy do tańca. Dopóki nie odkryła, że pewnych rzeczy nie da się ukryć nawet za cukrowymi murami. I że biel śniegu prędzej czy później przybierze barwę szkarłatu.

„Północ w Everwood”, brytyjskiej pisarki M.A. Kuzniar, to jej pierwsza powieść dla dorosłych. Autorka wzięła na warsztat baśniowe opowiadanie „Dziadek do Orzechów”, napisane w 1816 roku przez niemieckiego poetę i pisarza E.T.A. Hoffmanna, a opowiadające o przygodach małej Klary w świecie żyjących zabawek.

W powieściowej inspiracji otrzymujemy historię młodej arystokratki, która wolałaby sama decydować o swoim życiu, zamiast słuchać się bezkrytycznie rodziców, dla których kobieta może być tylko i wyłącznie żoną i gospodynią. Chociaż rodzice pozwalają jej na uczestniczenie w lekcjach baletu, jej największej pasji, to jednak zbliża się czas, w którym dziewczyna będzie musiała porzucić to hobby. I w momencie, gdy chyba nie ma już ratunku, w końcu jeśli nie porzuci baletu, ojciec ją wydziedziczy, w sąsiedztwie pojawia się najniezwyklejszy człowiek na świecie.

Doktor Drosselmeier, czarujący dżentelmen, zachwyca wszystkich swoimi dziełami i magicznymi sztuczkami, z niczego wytwarzając szklane łabędzie czy przedstawiając zegar, z którego co godzinę wychodziły inne figurki, wykonując coraz ciekawsze przedstawienia.

Początkowe zainteresowanie Marietty doktorem z czasem przeobraża się jednak w strach. Wydaje się, że wszyscy mężczyźni, niezależnie od wieku czy statusu, chcą od młodej kobiety tylko jednego. Młoda arystokratka nie może na to pozwolić. Salwując się ucieczką trafia do świata, o którym słyszała z czytanych jej w dzieciństwie baśni.

Everwood, pokryte śniegiem i lodem, pachnące wszystkimi znanymi i nieznanymi słodyczami świata, wygląda jak miejsce z najskrytszych marzeń. Tym bardziej, gdy przypadkiem dziewczyna zostaje dostrzeżona przez króla, który chętnie widziałby ją jako swoją nadworną baletnicę, pozwalając jej tańczyć co wieczór na coraz piękniejszych i znakomitszych balach. W końcu, całkiem przypadkiem, wyrwała się ze złotej klaki i może żyć tak, jak zawsze marzyła.

Na twardą, zmarzniętą ziemię, sprowadzają dziewczynę jej nowe, przymusowe współlokatorki, zamknięte w pałacowej komnacie szczelniej, niż w najgorszej klatce. Balet, będący jej odskocznią od codziennego życia, ma stać się jej największym koszmarem.

Mimo zdecydowanie słodkiej aury, jaką roztacza powieść Kuzniar, „Północ w Everwood” jest mroczną wariacją znanej baśni. Mroczną jak noc, która okrywa miasto i pałac z zamrożonego cukru. I tak samo zimną. Wykreowane przez autorkę cudowne uliczki miasta, tak naprawdę tracą cudowność w obliczu ludzkich tragedii i dramatów, których owe uliczki są świadkami. Baśniowość miesza się z kryminałem, a piękno ze wstrząsającym smutkiem. Lecz wszystko to łączy się przyjemną całość, którą czyta się lekko i przyjemnie.

Trochę szkoda niewykorzystanych wątków pewnych postaci, mogących wprowadzić nieco więcej historii ze swoich krain i światów. W końcu autorka podkreśla to wielokrotnie, że światów jest nieskończenie wiele, a my poznajemy jedynie mały skrawek kawałka jednego z nich. Skrawek, który mieni się tysiącem barw, uderzając w wyobraźnię kolorami i zapachami, opisami deserów i kulinarnych specjałów, których chciałoby się spróbować, lecz poza tym jest pusty, czarny od drzew otaczających miasteczko. Warto by rozlać nieco miejsce akcji, niczym rzekę z karmelu, po okolicy.

Zaskakuje naiwność głównej bohaterki. Od wykształconej dziewczyny, która wspomina o kobietach uczęszczających na uniwersytety, której matka koleżanki związana jest z sufrażystkami, można oczekiwać nieco więcej inteligencji. Nawet w baśni. Choć właśnie przez tę baśniowość można Marietcie wybaczyć to i owo. Od myślenia i działania, nie raz wymagającego wiele odwagi, są inne kobiety, z którymi połączyła ją dziwna magia zakochanego w niej doktora.

„Północ w Everwood” to dobre wprowadzenie do bożonarodzeniowego okresu, w którym realny świat, podobnie jak ten powieściowy, roi się od barw, świateł i zapachów; od przepychu i bogactwa oraz, jak chciałoby się mieć nadzieję, od pięknych, zimowych, śnieżnych nocy. Tych, podczas których magia dzieje się sama, a gwiazdy, chociaż ich nie widać zza gęstych chmur, wskazują nam odpowiednia drogę wewnątrz naszych dusz.

Metryczka wydawnicza:

Tytuł: Północ w Everwood
Tytuł oryginału: Midnight in Everwood
Autor: M.A. Kuzniar
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2022
Rok wydania oryginału: 2021
Liczba stron: 409

 

0 komentarz
3

Podobne posty

Zostaw komentarz