W obliczu trwającej długo tragedii każdy stara się żyć tak, jakby nic złego się nie działo. Tak też mija czas uroczemu, kilkuletniemu chłopcu w krzyżowej czapce, którego dzieciństwo przypadło na trudny czas II wojny światowej. Mały Eda (Lojzík Gréc) bawi się i psoci z właściwą swojemu wieku lekkością, nie zważając na ewentualne konsekwencje. Tak też poznajemy go, gdy wraz z kolegami stoi na kolejowym wiadukcie, z którego postanawia oddać mocz na przejeżdżający na dole pociąg, w tym na znajdujących się w otwartym wagonie żołnierzy niemieckich.
Eda również w domu nie odznacza się specjalną ostrożnością ani bystrością. Wbrew ostrzeżeniom rodziców, żeby nigdy nikomu nie mówił o tym, co zobaczy czy raczej usłyszy w domu. W konsekwencji cała rodzina musi opuścić dotychczasowe mieszkanie w Pradze i w trybie pilnym przeprowadzić się gdzie indziej. Z pomocą przychodzi rodzinny dom ojca chłopca, wraz z niewielkim gospodarstwem, graniczącym z wiejskim cmentarzem. Dopiero tam malec uczy się życia, wraz z jego gorzkimi realiami i tajemnicami.
Eda z początku nie odnajduje się w nowych warunkach. Miejscowi chłopcy co prawda przyłączają go do swojej paczki, a nawet wprowadzają do osobliwej kryjówki – przycmentarnej bazy zrobionej w stercie popogrzebowych wieńców, ale naśmiewają się z jego dziwnego nakrycia głowy czy miękkich, mieszczańskich stóp, nieprzywykłych do rozgrzanej ziemi czy twardych strzępów świeżo zżętego zboża. Nie lubi go także klasowy łobuz, zazdrosny o koleżankę, która więcej czasu i uwagi poświęca teraz nowemu uczniowi z miasta, niż jemu samemu, co prowadzi do powoli rozpoczynającego się konfliktu między chłopcami. Edę za to szybko obdarza sympatią, zresztą wzajemną, człowiek, od którego powinien trzymać się z daleka.
Na tle wielkiej wojny, pozornie omijającej senną wieś czy przysiółek jakiegoś niewielkiego miasteczka, dzieją się bowiem tragedie mniejszego kalibru, lecz ogromnego znaczenia rodzinnego. W domostwie oprócz Edy mieszkają jego rodzice: pracująca w domu matka (Tereza Voříšková) oraz zatrudniony w cukrowni, a w wolnej chwili pomagający w tajemnicy aliantom ojciec (Ondřej Vetchý). Do tego siostra ojca z rodziną, oraz babka, najprawdopodobniej lokalna znachorka, oraz dziadek – dawny właściciel małego majątku ziemskiego. Każda z tych skrywa jakieś tajemnice, wypowiedziane lub tylko zarysowane przypadkowym dźwiękiem, spojrzeniem czy gestem. Tak jak historia Wilka (Oldřich Kaiser) – wyklętego przez rodzinę wujka Edy, nazywanego przez mieszkańców mordercą.
Przez kolejne miesiące jesteśmy świadkami rozwoju głównych bohaterów – mały Eda stawia czoła swoim wrogom, a jego ojciec swoim, a przy okazji wszyscy uczą się pracy w gospodarstwie – hodowli gołębi i pszczół, pracy na roli i wielu innych, przydatnych, choć kompletnie nieznanych im, mieszczanom, rzeczy. A wszystko w towarzystwie przechodzącego przez okolicę wojska – czy to żołnierzy niemieckich, wspieranych przez czeską policję, czy potem radośnie witanych radzieckich sołdatów, sprowadzających na kraj wyzwolenie, a na rodzinę nieszczęścia, które już chyba nigdy nie zostaną wyartykułowane.
„Boso po ściernisku” to film w koprodukcji czeskiego reżysera z wytwórniami słowackimi i duńskimi, stworzony na podstawie prozy Zdenka Svěráka pod tym samym tytułem. Film, chociaż opowiadający o wojnie, przedstawiający ją w sposób, którego światowa kinematografia jakby unikała. Były już w historii tytuły opowiadające wojenne historie przez postać dziecka, lecz zdecydowana większość była bolesnymi, gorzkimi opowieściami. „Boso po ściernisku” jest tego zaprzeczeniem. Jan Svěrák stworzył wyjątkowo piękny i barwny obraz, w którym ludzkie dramaty nie stanowią głównego tła, a są uzupełnieniem historii prostszych, przyziemnych. Na ekranach możemy zobaczyć sielską okolicę, gdzie zło nie dociera, a jeśli już się zabłąka, to nie ma wrzeszczącej twarzy wściekłego wojaka, lecz twardą, zahartowaną twarz starego człowieka lub młodą, dopiero hartującą się buzię dziecka.
To
właśnie ludzkie historie i próba odnalezienia życia i normalności
pośród szalejącej wojny, próba rozliczenia się najpierw ze
skrywanymi problemami rodzinnymi, a do tego opowieść o dorastaniu
pośród tworzących się ruin, nie miasta, a właśnie rodziny, są
tematem przewodnim tego obrazu. Ale chyba właśnie to sprawia, że
jest naprawdę piękny i ogląda się go z przyjemnością. Tym
bardziej, że w całość zręcznie wplątane zostały nieco
humorystyczne wątki, wprowadzające w trudne życie odrobinę
radości.
Choć, żeby nie było zbyt słodko, doczepić się
można kilku wątków. Nie do końca wiadomo jaką funkcję pełni
motyw z koleżanką Edy, która wyraźnie chce mu się przypodobać.
Czy chodzi tylko i wyłącznie o ukazanie powolnego zmężnienia
chłopca, chcącego stawić czoła swoim wrogom? Ale i wrogowie, czy
też raczej tylko jeden wróg, zarysowany jest ledwie tylko trochę,
gubiąc się gdzieś w całości. Do tego historia Wilka, bardzo
poruszająca, nie ma prawie żadnego konkretnego rozwinięcia, poza
kilkoma zdaniami, służącymi raczej bardziej widzowi, niż
odgrywanym postaciom. A szkoda, bo wystarczyło ubrać Wilka w inną
skórę, dodać charakteru i znaczenia, by wprowadzić naprawdę
interesujący wątek. Ale o takie, a nie inne rozwiązanie, trzeba by
zapytać albo reżysera, albo autora literackiego pierwowzoru, swoją
drogą odgrywającego w filmie rolę dyrektora szkoły.
Tytuł: Boso po ściernisku
Tytuł oryginału: Po strništi bos
Reżyseria: Jan Svěrák
Scenariusz: Jan Svěrák
Na podstawie: „Po strništi bos”, Zdeněk Svěrák
Kraj produkcji: Czechy/Słowacja/Dania
Rok produkcji: 2017
Kadry pochodzą z filmu: - "Boso po ściernisku", Jan Svěrák, Czechy/Słowacja/Dania 2017