„To było kłamstwo doskonałe. Nikt nie mógł udowodnić, że było inaczej.
Moje przyznanie się do winy miało przyjąć następującą formę: w nocy obudziły mnie dziwne odgłosy dobiegające sprzed domu. Zeszłam na dół, a następnie do ogrodu, gdzie natknęłam się na intruza – prawdopodobnie włamywacza, który chciał ukraść ojcowską kolekcję znaczków. Po krótkiej walce udało mi się go pokonać.
Chwileczkę, Flawio, ten ostatnio fragment jest odrobinę niewiarygodny – Horace Bonepenny miał ponad metr osiemdziesiąt wzrostu i mógłby udusić mnie kciukiem i palcem wskazującym. Nie… Szarpaliśmy się, a on nagle umarł – może miał słabe serc na skutek jakiejś dawno zapomnianej wrodzonej wady. Na przykład gośćca. Tak, z całą pewnością! Umarł na skutek opóźnionej zastoinowej niewydolności serca, jak Beth w Małych kobietkach. Pomodliłam się w duchu do świętego Tankreda, żeby uczynił cud: 'Błagam cię, kochany święty Tankredzie, niech sekcja zwłok Horace’a Bonepenny’ego potwierdzi moje łgarstwo!’„.
Jedenastoletnia Flawia de Luce, zamieszkująca senne, angielskie miasteczko Bishop’s Lacey, to całkowicie zwyczajna dziewczynka. Żyje w wielkim, wiekowym domu, razem z dwiema siostrami, Ofelią i Dafne, które szczerze jej nie cierpią, oraz ojcem, pułkownikiem de Luce, będącym zapalonym filatelistą. Prawdę mówiąc, poza znaczkami, które są całym jego światem, nie widzi kompletnie nic, to też jego córki czas spędzają głównie same z sobą, oddając się tym rozrywkom, jakie dostępne są na brytyjskiej wsi 1950 roku.
Siedemnastoletnia Ofelia z wielką pasją poświęca wolne chwile na dbaniu o swoją urodę, natomiast trzynastoletnia Dafne z namiętnością zaczytuje się w romansach, pochłaniając dziennie nawet kilka książek. Całkowicie zwyczajna Flawia ma z kolei wyjątkowo niezwyczajną pasję. W starym laboratorium, odziedziczonym kilka lat temu po ekscentrycznym wuju, destyluje kolejne składniki z roślin, bada zachodzące reakcje chemiczne i właściwości trucizn i związków o niemożliwych do zapamiętania wzorach i nazwach. Niezwykły talent do chemii oraz wyjątkowy, analityczny umysł są jednoczesnym błogosławieństwem i przekleństwem Flawii. W połączeniu z żywym zainteresowaniem każdą rzeczą, która przejawia choćby element tajemnicy, nie wychodzi z tego nic dobrego.
Nie inaczej dzieje się tego piątkowego poranka, gdy na progu kuchennych drzwi pani Mullet, gosposia, znajduje zwłoki czarnego ptaka, ze znaczkiem pocztowym nadzianym na jego dziobie. Znaczkiem nie byle jakim, bo z samą jednopensową Czarną Wiktorią. Ów wyjątkowo dziwny symbol nie daje dziewczynie spać. A noc roznosi po wielkim domostwie echa różnych głosów, które wyczulony słuch Flawii wyłapuje niemal natychmiast i prowokuje do zbliżenia się do ich źródła. Pod gabinetem ojca dziewczynka staje się cichym świadkiem przedziwnej rozmowy z kimś obcym. Przed podjęciem nieostrożnych kroków powstrzymuje ją wierny sługa rodziny, stary Dogger, oddelegowujący panienkę do sypialni. Zbyt wiele ziaren niepewności zostało już jednak zasianych, to też nie czas na spokojny sen. Wszelkie emocje najlepiej rozchodzić, np. po ogrodzie skąpanym w szarówce letniej jutrzenki, powoli wyłaniającej się od wschodu. Problem w tym, że ogród jest zajęty… przez leżącego na trawie mężczyznę, oddającego właśnie ostatnie tchnienie prosto w przerażoną twarz Flawii. Znaleziony trup to zbyt wiele jak na kilkanaście godzin takich emocji.
Wezwana na miejsce policja powoli zabiera się do sprawy. Trupa w ogrodzie trzeba jakoś wytłumaczyć, lecz nie ma żadnych podejrzanych. Żadnych, poza pułkownikiem de Luce, który kilka godzin wcześniej odbył niepokojącą rozmowę o dawnym morderstwie, którego rzekomo się dopuścił. Oraz poza Flawią, którą talent pakowania się w kłopoty postawił w nieodpowiednim miejscu o niewłaściwej porze. Całe szczęście, że zdolność łączenia faktów pozwala dziewczynce wyprzedzić policjantów o dwa kroki. Nieznajomy o nazwisku Horace Bonepenny musiał gdzieś się zakwaterować. Wystarczy sprawdzić telefonicznie najbliższe karczmy, dyskretnie przeszukać pokój tajemniczego gościa i po nitce dotrzeć do kłębka. Problem w tym, że ten ma dwa źródła, oba równie niedostępne. Jedno znajduje się w odległej Norwegii, a drugie w głębokiej przeszłości, o której nikt nie chce wspominać.
Flawia musi więc zasięgnąć informacji w bibliotecznym archiwum prasowym. Ilość informacji, które musi zdobyć i połączyć ze sobą, z każdą chwilą się powiększa i prowokuje do coraz bardziej niebezpiecznych akcji. W przemierzaniu kolejnych odcinków niewielkiego, ale rozłożonego powierzchniowo miasteczka, pomaga jej najwierniejsza przyjaciółka – damski rower ochrzczony imieniem Gladys. Musi się spieszyć, ponieważ spokojne dotychczas Bishop’s Lacey odwiedzane jest przez kolejne nieznane nikomu osoby, takie jak badacz angielskich posiadłości wiejskich, Frank Pemberton, a ojciec został aresztowany, jako główny i jedyny podejrzany.
Czy znaleziony w ogrodzie trup może mieć coś wspólnego z nadjedzoną, a znienawidzoną przez wszystkich de Luce’ów kremówką pani Mullet? Czym jest znaleziony przez Flawię „ulsterski mściciel”? I co w tym wszystkim jest prawdą, a co doskonałą iluzją?
„Zatrute ciasteczko”, kanadyjskiego pisarza Alana Bradleya, to pierwsza część cyklu młodzieżowych kryminałów o jedenastoletniej Flawii de Luce. Zupełnie niepozorna dziewczynka o dwóch warkoczach, w sukience i białych pończochach, przemierzająca ciche i spokojne miasteczko gdzieś w Anglii, wydawać się może niezbyt interesującą bohaterką powieści. Jednakże od pierwszych stron Flawia zaskakuje czytelnika. Zadziwia swoim wyjątkowym talentem chemicznym i takimi samymi zainteresowaniami. W jej pokoju, jak i odziedziczonym laboratorium, pełno jest retort, alembików, palników Bunsena, fiolek z kolorowymi cieczami i mikroskopów. Szczególnym zainteresowaniem dziewczynka darzy wszelkiego rodzaju trucizny, które z lubością testuje na starszych siostrach.
Znalezienie w przydomowym ogrodzie umierającego mężczyzny, którego słowem pożegnania jest łaciński zwrot, szybko staje się dla Flawii impulsem do dalszego działania. Tym bardziej, że kilka godzin wcześniej podsłuchała rozmowę ojca z kimś obcym, kto mu groził. A jeśli ktoś grozi człowiekowi, którego największą pasją jest kolekcjonowanie znaczków, to musi chodzić o coś ważnego.
By wyprzedzić policję i samej rozwiązać zagadkę tajemniczego zgonu, Flawia stawia w pionie wielu okolicznych mieszkańców. Kluczy i poszukuje odpowiedniego tropu, lecz ten nie daje się tak łatwo odnaleźć, prowadząc przez stare, podniszczone magazyny, będące prasowymi archiwami miejscowej biblioteki; przez szkolny kampus z wysoką wieżą zegarową, której szczyt skrywa kolejne elementy tajemnicy; a nawet przez stare drukarnie, dostarczające Królewskiej Poczcie arkusze świeżo wydrukowanych znaczków jednopensowych.
Flawia łączy w sobie przenikliwość najsłynniejszego detektywa wszech czasów, Sherlocka Holmesa, z lekkością młodego umysłu, dorosłą trzeźwość osądów z dziecięcą naiwnością, przez które nieomal przychodzi jej zapłacić olbrzymią cenę. Bo mimo tego, że jest złotym umysłem, który świeżością spojrzenia i bystrością potrafi przegonić policyjnych inspektorów, to jednak jest nastoletnią dziewczynką, a prawdziwe życie to nie bajka lub magiczna sztuczka, która zawsze kończy się dobrze.
Alan Bradley stworzył interesującą i wciągającą, choć bardzo specyficzną powieść. Jej akcję osadził w niewielkim miasteczku gdzieś w Anglii, na kilka lat po zakończeniu II wojny światowej, jednakże jego styl pisarski sprawia, że poczuć możemy się jak za czasów wiktoriańskich. Ten klimat minionej epoki jest bardzo żywy w powieści, a różne wydarzenia i postacie dodatkowo go potęgują. Tak jak ojciec Flawii, pułkownik de Luce, uważający telewizor za zbędny przedmiot, a telefon traktujący jak najgorszy możliwy wynalazek, używany tylko w bardzo nagłych przypadkach. Cała rodzina praktykuje zdecydowanie staroświecki model życia, stawiający ich jeszcze głębiej w odmętach historii.
Chociaż „Zatrute ciasteczko” jest powieścią młodzieżową, licznie pojawiające się nazwy własne, odniesienia do brytyjskiej historii i kultury, a do tego skomplikowane wzory chemiczne i nazwy związków sprawiają, że lektura może sprawić nieco trudności młodszej młodzieży, niewprawionej jeszcze tak bardzo w meandry nauk humanistycznych i chemicznych. Z drugiej zaś strony dzięki temu przygody Flawii rozwijają i inspirują do poszukiwania dodatkowych informacji poza treścią powieści i prowokują do poszerzania własnych zainteresowań.
Sama główna bohaterka jest postacią, którą da się polubić i nawet wzbudza sympatię, choć trzeba się dopiero do niej przyzwyczaić. Bo choć na początku sprawia wrażenie nazbyt butnej i nieprzyjemnej, poznawana z czasem jej historia powoli zmieniają ją w całkiem przyjemną i życzliwą nastolatkę. Chociaż, tak po prawdzie, wielkie umysły działają najczęściej samotnie i Flawii wcale nie zależy na sympatii innych.
Metryczka wydawnicza:
Tytuł: Zatrute ciasteczko
Tytuł oryginału: The Sweetness at the Bottom of the Pie
Cykl: Flawia de Luce
Tom: 1
Autor: Alan Bradley
Wydawnictwo: Vesper
Rok wydania: 2010
Rok wydania oryginału: 2009
Liczba stron: 366
